Z nieoficjalnych informacji wynika, że rząd opóźnia decyzję w tej kwestii z obawy o bunt związkowców z "Solidarności". Prawo i Sprawiedliwość nie chce przed wyborami mieć konfliktu z tym związkiem. Ograniczenie niedzielnego handlu było właśnie inicjatywą "Solidarności", więc zmiana prawa mogłaby się skończyć protestami. Oficjalny powód tego opóźnienia jest natomiast inny. Rząd czeka na wyniki analiz w tej sprawie. W najbliższy wtorek minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz ma zaprezentować pierwszy raport w tej sprawie. Jego głównym wnioskiem będzie to, że jest potrzeba kolejnych wielomiesięcznych analiz w sprawie tego, czy zakaz handlu należy złagodzić, czy zaostrzyć. Obecnie obowiązujące prawo zakłada, że w tym roku sklepy mogą być otwarte tylko w ostatnią niedzielę miesiąca. Od przyszłego roku handel ma być zakazany w każdą niedzielę, poza niedzielą przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Kolejne publikowane raporty pokazują sprzeczne wnioski w tej sprawie. Krzysztof Berenda