Andrzej Waltz w sumie ma oddać 1 mln 87 tys. złotych - wynika z decyzji komisji weryfikacyjnej. Resztę z 5 milionów, których zwrócenie nakazała komisja, przypada na spadkobierców z rodziny Waltzów. Mąż prezydent Warszawy zdecydował zwrócić pieniądze, by uniknąć - jak napisał - bezpodstawnego przymusu, czyli postępowania egzekucyjnego. To zostało wszczęte wczoraj. Andrzej Waltz ma na zapłatę 14 dni. Liczy na zwrot pieniędzy. Decyzję komisji zaskarżył do sądu uznając, że udziały w kamienicy - w ramach spadku - przejął prawidłowo. "Działając w imieniu własnym oświadczam, że zamierzam wykorzystać środki zaskarżenia odwołując się w całości od decyzji (...) z dnia 22 grudnia 2017 roku (...) wydanych przez Komisję do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich" - czytamy w oświadczeniu. "Jednak w celu uniknięcia bezpodstawnego przymusu (postępowania egzekucyjnego) zamierzam spełnić przedmiotowe świadczenie orzeczone nieprawomocnymi decyzjami z uwagi na opatrzenie ich rygorem natychmiastowej wykonalności (art. 4111 pkt 1k.c.). Proszę o wskazanie numeru rachunku bankowego, na który ma być wykonany przelew środków" - napisał Andrzej Waltz. Fakt wpłynięcia pisma potwierdził na Twitterze wiceminister sprawiedliwości, szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki. "Potwierdzam. Jest pismo od rodziny Waltzów, że chcą zwrócić 5 mln zł. Właśnie wysyłamy im numer konta... miasta Warszawy. Bez działalności Komisji Weryfikacyjnej nie byłoby to możliwe" - napisał. 22 grudnia komisja weryfikacyjna uznała, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16, została podjęta z naruszeniem prawa. Komisja zobowiązała też beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł. Chodzi o nieruchomość, do której część praw nabył w 2003 r. m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz, Andrzej. Mąż szefowej ratusza miałby zwrócić ok. miliona złotych. Mariusz Piekarski