Według zeznań pilotów, Arkadiusz Protasiuk nigdy nie ćwiczył sytuacji niebezpiecznych jako dowódca samolotu. Owszem kilkukrotnie ćwiczył na symulatorze, ale jedynie jako drugi pilot i nawigator. To - zdaniem przesłuchiwanych pilotów - karygodny błąd, bo jako dowódca i pierwszy pilot w sytuacjach awaryjnych musiał liczyć tylko na swoją wiedzę teoretyczną i pomoc załogi. Piloci opisują też dokładnie cały system szkoleń na symulatorze Tu-154. Dawniej - jak podkreślają - były one przeprowadzane regularnie raz w roku. Piloci lecieli do Rosji w czasie, gdy samolot był remontowany. Szkoleń zaprzestano jednak - według relacji przesłuchiwanych przez prokuraturę świadków - gdy dowódcą pułku został Tomasz Pietrzak. Wówczas szkolenie praktyczne zastąpiono jedynie rozmowami z rosyjskimi instruktorami. W zeznaniach pilotów sporo miejsca zajmuje także postać generała Andrzeja Błasika, szefa wojsk lotniczych, który - według świadków - często miał w zwyczaju zajmować miejsce drugiego pilota i pilotować samolot, podczas gdy wysłany oficjalnie drugi pilot stawał się członkiem załogi. Świadkowie nie wykluczają, że i podczas kwietniowego, tragicznego lotu mogło dojść do takiej sytuacji.