zapowiedział, że podzieli sejmowych dziennikarzy na trzy grupy i ograniczy ich liczbę na Wiejskiej. Tak jak w Rzymie, tak i w polskim parlamencie mają być patrycjusze, ekwici i plebejusze. W zależności od rodzaju akredytacji każda z tych grup miałaby inne uprawnienia, jeśli chodzi o dostęp do polityków i możliwość poruszania się po Sejmie - zapowiedział marszałek Sejmu. Dziś Ludwik Dorn dał do zrozumienia, co przez ten podział rozumie. Od rana - jak donoszą nasi dziennikarze - stosuje przemyślaną strategię ignorowania reporterów. Dziennikarze RMF FM czterokrotnie bez powodzenia próbowali zadać pytanie Ludwikowi Dornowi. Pierwszego "kosza" od marszałka Sejmu Mariusz Piekarski dostał tuż po godz. 8, kiedy to próbował porozmawiać z Dornem po jego wywiadzie telewizyjnym. Jednak marszałek Sejmu na widok naszego dziennikarza tylko przyśpieszył kroku i błyskawicznie zniknął w rządowym aucie. Półtorej godziny później sytuacja się powtórzyła. Tym razem Ludwik Dorn z wyniosłą i obrażoną miną przeszedł obok Agnieszki Burzyńskiej. Trzecie podejście naszych dziennikarzy i kolejny mur - tym razem na trasie przemarszu sejmowymi korytarzami spokoju Ludwika Dorna pilnowało dwóch strażników. Czyżby symbol nadchodzących zmian? Ale i czwarta próba rozmowy z marszałkiem zakończyła się fiaskiem. Wygląda na to, że nie jesteśmy w grupie patrycjuszy, godnych zadawania pytań marszałkowi. Posłuchaj relacji sejmowych reporterów RMF FM Agnieszki Burzyńskiej i Mariusza Piekarskiego. Posłuchaj: