Śledztwo ma się zacząć od nowa m.in. dlatego, aby prokuratura w razie potrzeby mogła przesłuchać wszystkie pokrzywdzone osoby. Nie tylko bliskich ofiar katastrofy tupolewa, ale także osoby, które leciały do Smoleńska z premierem trzy dni przed katastrofą. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie śledczy wyślą im pisma z pouczeniem o prawach i obowiązkach pokrzywdzonych. Wcześniej sąd nakazał podjęcie umorzonego śledztwa na nowo ze względów formalnych. Pod koniec marca warszawski sąd rejonowy zdecydował, że śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przygotowywaniu wizyt polskich delegacji w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku zostanie wznowione. 30 czerwca 2012 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie "z braku cech przestępstwa". Sąd podejmując decyzję uwzględnił zażalenie Jarosława Kaczyńskiego i jego bratanicy Marty Kaczyńskiej.Najbliżsi zmarłego w Smoleńsku prezydenta Lecha Kaczyńskiego zgłosili zastrzeżenia do decyzji prokuratury z czerwca 2012 roku. Śledczy stwierdzili wtedy, że "zabrakło wszystkich elementów, które muszą być", aby stwierdzono popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków (m.in. godzenia w dobro powszechne i dobro instytucji państwowych). Podkreślali też, że nie ma nikogo, kto mógłby decyzję zaskarżyć, bo nikt w tej sprawie nie ma statusu pokrzywdzonego. Sąd rejonowy nie podzielił tej argumentacji. Jeszcze w listopadzie 2012 roku uznał, że bliscy prezydenta Lecha Kaczyńskiego mają w tej sprawie status osób pokrzywdzonych. Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego mecenas Piotr Pszczółkowski tłumaczył wtedy, że sąd "dał jasny sygnał, iż prokuratura dopuściła się rażących błędów umarzając śledztwo". Przypomniał, że podczas przygotowań do wizyt doszło do wielu nieprawidłowości. Według niego, za zaniedbania, do których doszło przy przygotowaniu wizyt powinni odpowiedzieć urzędnicy MON, MSZ, a nawet ministrowie. CZYTAJ WIĘCEJ NA RMF24.PL