Jak wynika z nieoficjalnych informacji dziennikarzy radia RMF FM, do głównego rejestratora nie były podpięte między innymi systemy pozwalające lokalizować samochód, a także prędkościomierz. Powodem są względy bezpieczeństwa w poruszaniu się kolumn rządowych. Takie wymogi postawiło Biuro Ochrony Rządu oferentom pojazdów jeszcze na etapie ich zamawiania. Powołano więc ekspertów, którzy do ustalenia prędkości wykorzystają pozostałe dane, które się zapisały. Te inne parametry, które zostaną przeanalizowane, to na przykład dane dotyczące czasu gwałtownego hamowania. Między innymi na podstawie tych informacji - jak twierdzą fachowcy - uda się stwierdzić, z jaką prędkością poruszała się limuzyna w momencie zderzenia. Ekspertyza ma być gotowa niebawem, a cała opinia - na przełomie maja i czerwca. Do wypadku z udziałem premier Szydło doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Rządowa kolumna trzech samochodów wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo. Wtedy uderzył w auto premier, a rządowa limuzyna wjechała następnie w drzewo. 14 lutego kierowca seicento Sebastian K. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. On sam nie przyznał się do winy. (j.) Krzysztof Zasada