Poseł, który w Sejmie nie pojawia się od pół roku, pobiera ponad 10 tysięcy złotych uposażenia, a z powodu urlopu może najwyżej stracić dietę - 2,5 tysiąca złotych. Tymczasem na stronie internetowej Mirosława Drzewieckiego od 12 marca (dopiero!) można przeczytać komunikat: Biuro Poselskie Mirosława Drzewieckiego oświadcza, iż pan Mirosław Drzewiecki od lutego br. do dnia 19 marca br. pozostaje na bezpłatnym urlopie od wykonywania obowiązków poselskich. Określenie urlop bezpłatny niedwuznacznie sugeruje, że pracownik nie otrzymuje podczas jego trwania wynagrodzenia. Tymczasem zapytane o to Biuro Prasowe Sejmu przekazało informację, że poseł Mirosław Drzewiecki pobiera uposażenie poselskie od 1 lutego 2010 r. Co więcej, pobiera też dietę poselską. Mirosław Drzewiecki zrezygnował wprawdzie z diety i uposażenia, zrobił to jednak w piśmie, dotyczącym urlopu, choć wypłata uposażenia wymaga wypełnienia i podpisania odpowiedniego formularza. Rzeczywiście był na urlopie (nazywanie go "bezpłatnym" jest jednak nadużyciem) - z ważnych przyczyn poseł może zwrócić się o udzielenie urlopu od wykonywania obowiązków poselskich, nie powinien on jednak być dłuższy niż 14 dni. Z informacji RMF FM wynika, że Mirosław Drzewiecki z przysługującego mu "urlopu poselskiego" korzystał w tym roku już trzykrotnie. Akurat w dniach posiedzeń Sejmu: od 9 do 12 lutego - 4 dni, od 17 do 19 lutego - 3 dni oraz od 3 do 19 marca. Wtedy już suma wykorzystanych dni urlopu przekroczyła 14 dni, a art. 7 pkt. 10 Regulaminu Sejmu mówi wprost: Za czas trwania urlopu dłuższego niż 14 dni nie wypłaca się diety poselskiej. Jak dotąd jednak, jak informuje Biuro Prasowe Sejmu - dieta wypłacana jest w całości. Korzystanie z urlopu akurat w dni posiedzeń Sejmu wyraźnie świadczy o intencji mieszczenia się jak najdłużej w wymiarze owych 14 dni. Punkt 1 Art. 7 Regulaminu Sejmu mówi: Posła obowiązuje obecność i czynny udział w posiedzeniach Sejmu oraz organów Sejmu, do których został wybrany. Jedynym obowiązkiem poselskim Mirosława Drzewieckiego było uczestnictwo w posiedzeniach Sejmu, bo do żadnych organów Sejmu nie został wybrany - nie jest członkiem żadnej komisji. Wykorzystywanie urlopu w odcinkach, odpowiadających posiedzeniom Sejmu, pozwoliło mu więc spędzić miesiąc na Florydzie - bez żadnego wpływu na dochody: był przecież na urlopie poselskim. Mirosław Drzewiecki straci najwyżej dietę, która jest jedną czwartą uposażenia posła. Na razie jednak i dietę (ponad 2,5 tysiąca złotych), i uposażenie (ponad 10 tysięcy złotych miesięcznie) pobiera od lutego bez żadnych potrąceń. Politycy PO się tłumaczą. Dość pokrętnie Pikanterii sprawie dodaje fakt, że od kilku tygodni liderzy PO zapewniali, iż urlop byłego ministra nie obciąża budżetu państwa. Teraz na swoje usprawiedliwienie mieli niewiele, a to, co mówili, było dość dziwne. Sławomir Rybicki twierdził na przykład w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym, że Drzewiecki pewnie nie ma świadomości, że co miesiąc na jego konto wpływa z Sejmu kilkanaście tysięcy złotych. - Jestem głęboko przekonany, znając posła Drzewieckiego, że w jego przypadku nie chodzi o to, żeby mieć kolejny tysiąc złotych, tylko rzeczywiście potrzebuje tego urlopu - przekonywał. Szef klubu Platformy zareagował z kolei dość gwałtownie - od negacji po potrzebę wyjaśnienia sprawy z byłym ministrem. - To jest kwestia jego deklaracji. Jeżeli te pieniądze rzeczywiście wpłynęły - a będę osobiście to sprawdzał - na pewno odeśle to i przekaże na jakiś cel charytatywny - zadeklarował Grzegorz Schetyna. Poselskie zarobki składają się z dwóch części; diety i uposażenia. Uposażenie otrzymują tzw. posłowie zawodowi, którzy nie zarabiają w inny sposób (np. otrzymując pensję ministra). Uposażenie jest określone jako równowartość zarobków podsekretarza stanu, i wg informacji ze strony internetowej Sejmu wynosi obecnie 10 278,10 zł. Dietę (w wysokości 25 proc. uposażenia, a więc 2569,53 zł) otrzymują wszyscy posłowie, niezależnie od tego, czy są posłami zawodowymi, czy korzystają z innych dochodów.