Robert Mazurek: Panie prezydencie, i tak muszę o to zapytać, to miejmy to za sobą. Czy to, co zrobił pan z "Super Expressem" i kupowaniem wina, to była ustawka? Aleksander Kwaśniewski: Nie, nie. Kupowałem, bo miałem gości. Bo oni z tego zrobili wróżbę: że 13 procent pan wróży Lewicy. Myślę, że taki wynik, w tych okolicach, może być. Ale to nie była żadna wróżba, normalne zakupy. To tylko świadczy o potędze dzisiaj tych telefonów komórkowych, gdzie każdy klient innemu klientowi może zrobić zdjęcia. Ale Leszek Miller pana przebił: powiedział, że on dla Lewicy gotów jest spirytus kupić. Niech kupi, ale przede wszystkim, zanim kupi ten spirytus, mniej krytykuje, a bardziej pomoże. No właśnie, a propos pomagania: na kogo pan zagłosuje do Sejmu? Zagłosuję na Adriana Zandberga, już to mówiłem, numer 1 na liście Lewicy. A dlaczego? Barbara Nowacka mówi, że wartości lewicowe są reprezentowane również w Koalicji Obywatelskiej. Przez nią - to rozumiem. Natomiast Platforma nie jest ugrupowaniem lewicowym, więcej: odcina się od tego, więcej: zdecydowała się przecież wyprowadzić z tej koalicji SLD i w jakimś sensie Grzegorz Schetyna - może nawet wbrew własnej woli - stał się ojcem założycielem koalicji lewicowej. Pomniki mu za to będziecie stawiać. Ale przynajmniej dobrze wspomnieć - co zrobiłem przed chwilą... Tak jak prawica będzie stawiać pomniki Millerowi za to, że dokonał dekomunizacji. Tak, będziemy pamiętać. Natomiast moje związki z lewicą są trwałe, zawsze byłem związany, jestem i będę - a w ogóle jestem człowiekiem dosyć wiernym. W swoim życiu byłem zaledwie w dwóch partiach, co jak na polskie warunki jest bardzo niewielką liczbą. Dwie partie, jedna żona... Mam jedną żonę - i to w tym roku 40 lat wspólnego życia. Więc trudno mnie namówić, żebym wyszedł z tej wierności lewicowej. Może pan dokonać takiego aktu wierności lewicowej również głosując do Senatu - bo pan głosuje w Wilanowie, jeśli się nie mylę... Tak. ...a tam kandydatką do Senatu jest Monika Jaruzelska. Tak. Bardzo bym chętnie na nią zagłosował... Jedyna radna SLD w Warszawie. Tak, tak, i wtedy głosowałem na nią jako radną - a dzisiaj, powiem szczerze, jest ten kłopot, że opozycja z wielkim bólem i trudem jednak zbudowała porozumienie, dzięki któremu mają po jednym wspólnym kandydacie w większości okręgów - bodajże tylko w czterech jest inaczej: w Krakowie, Warszawie, Łodzi i Opolu. Wspólni kandydaci są z różnych partii w różnych miejscach. No i z punktu widzenia logiki politycznej to ma sens, dlatego że to jest jedyna droga do tego, żeby te mandaty przy tej ordynacji senackiej zdobyć. Pan podpisał taki apel byłych prezydentów, w których panowie piszą, że nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zdecydują czy Polska będzie państwem demokratycznym, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Abstrahując od tego, że nie znam innej dyktatury niż autorytarna... Bywa i oświecona, ale to można dopiero stwierdzić po latach. Absolutyzm bywa oświecony. Dyktatury też mogą być. W każdym razie, pytanie Moniki Jaruzelskiej jest takie: jeżeli jest tak źle, jeżeli jest dyktatura, to dlaczego pan nie kandyduje? Dlaczego pan nie wzywa na barykady? To jest słaby argument w stosunku do byłych prezydentów. Ja w ogóle uważam, że ktoś, kto już przeszedł wybory powszechne, w moim przypadku dwukrotnie, to już w wyborach parlamentarnych startować nie powinien, choćby z tego względu, żeby dać miejsce innym i w ogóle mi się wydaje, że obecność tych byłych prezydentów w ławach poselskich byłaby taka dosyć konfuzyjna. Panie prezydencie, tylko naprawdę pan uważa, że staczamy się w kierunku autorytarnej dyktatury? Jeżeli jest takie ryzyko, to oczywiście. Wie pan, ryzyko jest... Żyjemy w dyktaturze? Myśli pan, że jak wyjdzie z radia, to pana teraz aresztują? Nie, nie, na szczęście nie i ja doceniam ten fakt, że jesteśmy ciągle jeszcze krajem, który nie zmienił konstytucji z 1997 roku i wiele instytucji demokratycznych - jak choćby wolne, prywatne radio - istnieje. Natomiast jeśli słyszę o pomysłach repolonizacji mediów, czy słyszę o pomysłach jakiegoś samorządu, który będzie dawał uprawnienia do bycia dziennikarzem... Ale ma pan rację, to są tylko pomysły. Nic nie zostało zrobione. Ale to są zapowiedzi na kolejną kadencję, więc warto temu zbudować tamę. Ale warto też wiedzieć o czym się mówi. Jeżeli mówimy o dyktaturze, to jest hiper poważne oskarżenie i tutaj Jaruzelska mówi - całkiem moim zdaniem słusznie - "Jeżeli widzicie, że statek tonie, to nie powinniście siedzieć - jak ona pisze - w luksusowej szalupie i pisywać listy, tylko powinniście wziąć się do roboty, zakasać rękawy i działać". Bierzemy się, tylko tak, jak to rozumiemy. Ja uczestniczę w kampanii - wspieram Lewicę. Na kandydowanie do Sejmu nikt mnie nie namówi i tyle. Pan ma w tym roku 65. urodziny. Tak. Wszystkiego najlepszego, ja wiem, że to dopiero za półtora miesiąca. Za życzenia dziękuję. Bardzo proszę, będę pierwszy przynajmniej, który składał panu życzenia urodzinowe, ale panie prezydencie, to co? Już do końca życia będzie pan emerytem? Wie pan, ja się nie poczuwam do "emeryckości" z tego względu, że jestem aktywny. Mam swoją fundację, wykładam, jeżdżę po świecie, jestem zapraszany... Natomiast jeśli alternatywą dla emerytury ma być siedzenie w wieku lat sześćdziesiąt parę w ławach poselskich, to uważam to za propozycję wobec mnie niepoważną. Pan zaczął tę rozmowę od tego, że mówił, że jest człowiekiem wiernym w życiu, prawda? Tak. Powiem tak: Monika Jaruzelska wczoraj występowała w Polsat News i opowiadała, że jej ojciec powiedział jej na koniec: "Moniczko, są w życiu trzy osoby, na które na pewno możesz liczyć, bo ja im w życiu pomogłem. Jedną z tych osób jest Aleksander Kwaśniewski". I - mówi dalej Jaruzelska - "Aleksander Kwaśniewski, odkąd umarł ojciec, ani razu do mnie nie zadzwonił, nie skontaktował się". No i odwrotnie: ona również do mnie nie dzwoniła, z czego wnosiłem, że po prostu jest dobrze i mojego wsparcia nie potrzebuje. Wie pan, ja Monikę Jaruzelską bardzo cenię, a zawsze będę pamiętał jej postawę w czasie pogrzebu generała. Była niezwykle dzielna. Myśmy przeszli tą trasę do grobu od domu pogrzebowego na Powązkach w akompaniamencie tak brutalnych krzyków, postaw, no niegodnych, które były tam przez sporą część obecnych prezentowane. Ona to wszystko wytrzymała i ma w mojej pamięci miejsce na zawsze. Wybrała drogę polityczną, co mnie nieco zaskoczyło, ale ucieszyłem się. W wielu wypowiedziach publicznych podkreślałem, że to jest dobrze, że to była dobra decyzja SLD. Broniłem Moniki też publicznie w wypowiedziach, kiedy ją SLD atakowało za jej... Ale teraz ośmieliła się być niezależna. ...kiedy atakowano ją za poglądy w sprawie ustawy aborcyjnej, praw kobiet, pewnego konserwatyzmu obyczajowego - uważałem, że ma do takich poglądów pełne prawo. A teraz wyszło słabo, dlatego że wolałbym, żeby ona była, po pierwsze, na listach lewicowych, wolałbym, żeby była wspólnym kandydatem opozycji. Zdarzyło się, jak się zdarzyło, ja w tym nie uczestniczyłem. A ponieważ są dwa tygodnie do wyborów i trzeba już podejmować decyzję: "tak" lub "nie"... ...to pan na nią nie będzie głosował. Nie. To już wiemy. Panie prezydencie, jak się panu podoba kampania wyborcza? Bo pan w niej bierze udział, jeździ pan po Polsce i wspiera kandydatów Lewicy. Rozumiem, że nie zdarzyło się panu tańczyć? No nie, wie pan: to jest coś, co dobrze wychodzi, jak się ma lat 40 - (jak wtedy), kiedy kandydowałem w wyborach prezydenckich - a teraz już w wieku przedemerytalnym, kilka miesięcy, wyglądałoby to zapewne śmiesznie. Ale jak inni tańczą, to mi się to podoba, bo kampania wymaga pewnej dynamiki, nowych, świeżych pomysłów... Pan narzeka, że ta kampania jest dość nudnawa. Ona jest generalnie dosyć, że tak powiem, przygaszona w skali kraju - i nie mówię tego tylko o kampanii lewicowej - prawdopodobnie z tego względu, że wiele osób uważa, że wybory są już dosyć rozstrzygnięte. A jak się pan czuje w roli anioła stróża? Dzisiaj, a propos, jest dzień anioła stróża - i to jest święto kościelne. Z tego powodu pan mnie zaprosił. Tak, bo pan jest takim aniołem stróżem Lewicy teraz. Pan jeździ i dogląda tych swoich owieczek. Pomagam im. Pomagam, poprosili o tę pomoc, uważam, że w ogóle powstanie tej koalicji lewicowej - w co, mówiąc szczerze, średnio wierzyłem jeszcze parę miesięcy temu - udało się. Robert Mazurek