- Nie ma żadnej dziury w budżecie MON, ani żadnego resortu - powiedział Sławomir Nowak pytany o zaległości MON w płatnościach za dostawy sprzętu, które wynoszą ok. 1,8 mld zł. - Na koniec roku (2008) MON zawarł kilka umów na dosyć poważne kwoty - bo to w sumie było ok. 3 mld zł - z terminami płatności, które przekraczały 31 grudnia 2008 roku. Zatem zgodnie z logiką i dyscypliną finansów publicznych Ministerstwo Finansów może uruchomić płatności na te faktury dopiero po 1 stycznia, wtedy, kiedy upływa termin - wyjaśniał sprawę Nowak. Jak mówił, "zatem nie ma nic nadzwyczajnego i nic złego" w tym, że skoro "termin wymagalności" faktur upływa w nowym roku, "to trzeba je zapłacić w roku nowym, a nie w starym". Zdaniem Nowaka, płacenie wcześniej byłoby "nielogiczne". - Faktury płaci się, kiedy są wymagalne, a nie wtedy, kiedy nie są wymagalne, to zasada dobrego księgowego - mówił. Jego zdaniem, koszty dostaw będą pokryte z budżetu MON. Wcześniej w poniedziałek prezydent Lech Kaczyński spotkał się z ministrem obrony Bogdanem Klichem. Rozmowa dotyczyła właśnie opóźnień MON w płatnościach za dostawy. Zaległości MON wobec dostawców wynoszą ok. 1,8 mld zł. Klich zapowiedział, że jeśli resort finansów będzie przekazywać MON pieniądze w spodziewanym tempie, zaległości wobec dostawców zostaną wyrównane do 10 lutego. Tymczasem RMF donosi, że zadłużenie MON jest znacznie większe, niż oficjalnie podaje resort, i wynosi ponad trzy miliardy złotych! W pierwszej kolejności polskie firmy zagrożone upadkiem, a na końcu zagraniczni kontrahenci - w takiej kolejności Ministerstwo Obrony Narodowej będzie spłacać należności wobec swoich wierzycieli - dowiedział się reporter RMF FM Marek Smółka. - Przyjrzeliśmy się dokładnie naszym wierzycielom - mówi wiceszef MON odpowiedzialny za uzbrojenie i modernizację armii, Zenon Kosiniak-Kamysz. - Staramy się płacić w pierwszym rzędzie tym, którzy są zagrożeni, a więc tym firmom, dla których brak płatności oznaczałby plajtę - dodaje. Teraz wszystko w rękach ministra finansów. Zadłużenie ministerstwa obrony nie spowoduje zastoju w modernizacji armii tylko pod warunkiem, że resort Jacka Rostowskiego da pieniądze na pokrycie zaległości. W przeciwnym wypadku wojsko i jego kontrahentów czeka zaciskanie pasa.