Przyznała tym samym, że to oni będą podejmować kluczowe decyzje w tej sprawie - zauważył we wtorek w internetowym wydaniu dziennik "Washington Times". - Rozpowszechnienie pocisków balistycznych nie jest urojonym niebezpieczeństwem - powiedziała w Pradze, gdzie podpisała porozumienie o umieszczeniu w Czechach radaru, stanowiącego element amerykańskiej tarczy antyrakietowej. - Trudno mi uwierzyć, żeby amerykański prezydent nie chciał dysponować możliwością obrony naszego terytorium oraz terytoriów naszych sojuszników - niezależnie od tego, czy znajdują się w Europie czy na Bliskim Wschodzie - przed zagrożeniem tego rodzaju rakietami - dodała amerykańska szefowa dyplomacji. Dziennik wskazuje, że swym apelem do pretendentów do Białego Domu pośrednio przyznała, że kluczowe decyzje w sprawie rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Europie będą leżały w gestii przyszłej administracji USA. Oprócz radaru w Czechach, Amerykanie chcieliby umieścić w Polsce baterię rakiet przechwytujących, jednak Warszawa nie przystała dotąd na amerykańskie warunki. Nawet jeśli porozumienie uda się wypracować jeszcze w tym roku, budowa zarówno czeskiego jak i polskiego komponentu tarczy rozpocznie się najwcześniej w przyszłym roku. Wobec tego następca George'a W. Busha będzie mógł wycofać swoje poparcie dla projektu - twierdzi "Washington Times". Gazeta przypomina, że choć żaden z kandydatów na prezydenta USA dotychczas nie wypowiedział się obszernie na temat tarczy, uważa się, że republikanin John McCain jest jej zwolennikiem, zaś stanowisko demokraty Baracka Obamy jest raczej sceptyczne.