W Toruniu rozpoczął się pierwszy krajowy zjazd delegatów KOD. Po południu o rezygnacji Kijowskiego z kandydowania poinformowali m.in. przedstawiciele władz KOD. Sam Kijowski pytany następnie przez dziennikarzy, czy wycofanie kandydatury odczuwa jako swoją porażkę, Kijowski powiedział: "Nie, uważam, że to mój sukces, ponieważ w pewnych sytuacjach trzeba się opowiedzieć po stronie wartości, a nie walczyć o stanowiska, czy o zaszczyty, czy o cokolwiek w tym stylu". Kijowski poinformował, że wnioskował w sobotę o to, by w tej chwili nie podejmować decyzji ws. sprawozdania finansowego stowarzyszenia i przygotować "poprawne sprawozdanie finansowe i przegłosować je jeszcze raz i złożyć do odpowiednich organów nadzoru", ale jego propozycja została odrzucona. "W obecnej sytuacji, w której to sprawozdanie zostało przegłosowane w tej chwili, ja nie mogę brać odpowiedzialności zarówno za szkodę dla stowarzyszenia, jak i osobiście, bo złożenie fałszywego sprawozdania jest zagrożone grzywną oraz więzieniem do 2 lat." - powiedział. "W tej sytuacji po prostu nie mogłem podjąć innej decyzji, ponieważ od zawsze walczymy o praworządność, o uczciwość, o demokrację. To, co się tutaj wydarzyło, moim zdaniem, zaprzecza tym wartościom" - mówił lider KOD. "Nie mogę tego firmować niestety" - dodał. Nowy lider KOD Krzysztof Łoziński został nowym przewodniczącym Komitetu Obrony Demokracji. "Czeka nas bardzo trudna robota, musimy pogodzić bardzo zwaśnione środowisko polityczne. Musimy wszyscy spojrzeć na siebie, jak na ludzi. Dziękuję Mateuszowi za pracę, którą wykonał" - powiedział Łoziński. Za jego kandydaturą głosowało 130 delegatów, 28 było przeciw, a 7 wstrzymało się od głosu. Kijowski: Zamierzam to wyjaśnić Kijowski dopytywany w TVN24 o to, na czym - według niego - polegają nieprawidłowości w przyjętym przez stowarzyszenie sprawozdaniu finansowym, Kijowski powiedział, że nie uwzględniono w nim środków ze zbiórek ulicznych. "Z punktu widzenia moralnej odpowiedzialności przed ludźmi, których zapraszaliśmy na marszach, by wrzucali pieniądze na KOD, to one, te pieniądze, były przekazywane na działalność KOD. I one powinny być umieszczone w sprawozdaniu finansowym razem z całą działalnością" - mówił. Jak dodał, o ile w sprawozdaniu merytorycznym było wiele działań, które były "wykonywane za pieniądze finansowane przez komitet społeczny", o tyle "w sprawozdaniu finansowym te rzeczy nie były uwzględnione". W rozmowie z TVN24 Kijowski stwierdził ponadto, że "nie wycofuje się od odpowiedzialności za to, co zostało do tej pory zrobione". "Zamierzam to wyjaśniać" - zapewnił. "Natomiast z całą pewnością nie mogę brać odpowiedzialności za to, żeby składać w tej chwili fałszywe sprawozdanie, i nie mogę brać odpowiedzialności za decyzje zjazdu, który niestety - moim zdaniem - działa na szkodę stowarzyszenia" - dodał. Pytany, czy poprze kogoś na przewodniczącego Komitetu, zaprzeczył i zapowiedział, że pozostawi wybór delegatom. "Jestem przekonany, że delegaci podejmą decyzję zgodnie ze swoim sumieniem, a jeżeli nie, to będą mieli z tym własny problem" - zaznaczył. Kandydatów na stanowisko przewodniczącego KOD można zgłaszać także w trakcie zjazdu. Większość delegatów zdecydowała o zamknięciu dla mediów sobotnich obrad zjazdu. Dopytywany, czy jego rezygnacja w kontekście niejasności związanych z finansami KOD to koniec tego ruchu, Kijowski podkreślił, że nie jest to koniec organizacji. "KOD jest wielkim ruchem, który zaangażował - powiedzmy sobie szczerze - miliony ludzi. (...) Jestem przekonany, że nikt z tych ludzi nie zmieni swoich poglądów politycznych, nie zmieni swojej troski o demokrację i o praworządność, nie przestanie troszczyć się o Polskę" - mówił. Zastrzegł, że "może się okazać, że stowarzyszenie przestanie być głównym rdzeniem tego ruchu". "Bo jeżeli ono się oderwie programowo i od wartości, które stworzyły ruch, to może się okazać, że po prostu nie uda się tego utrzymać" - dodał lider KOD. Zaznaczył, że uznaje, że stowarzyszenie jest wartością i trzeba o nie walczyć. "I z całą pewnością będę walczył o to, żeby KOD wrócił na drogę praworządności i demokracji wewnętrznej, której sam broni na zewnątrz" - powiedział. Pytany o swoją przyszłość w KOD, Kijowski powiedział, że jeszcze nie podjął w tej sprawie decyzji. Walka o polską demokrację w cieniu afer Kijowski, informatyk, działacz społeczny, w listopadzie 2015 założył na Facebooku grupę o nazwie Komitet Obrony Demokracji. Na spotkaniu założycielskim stowarzyszenia w grudniu 2015 powołano tymczasowy zarząd, do którego wszedł. Kijowski przewodził pikietom i demonstracjom organizowanym przez KOD, m.in. protestom ws zmian dotyczących Trybunału Konstytucyjnego (w 2015 r.), oraz marszom KOD w Warszawie. W styczniu 2017 r. został wybrany na szefa mazowieckiego KOD. W styczniu 2017 r. zarząd KOD przyjął uchwałę wyrażającą brak zaufania wobec Kijowskiego jako przewodniczącego stowarzyszenia i wzywającą go do niezwłocznego ustąpienia z tej funkcji. Miało to związek z informacjami - które na początku stycznia podały "Rzeczpospolita" i portal Onet - że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł za usługi informatyczne, jakie firma Kijowskiego wykonała dla Komitetu. Kijowski mówił wtedy, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą "z puszek", lecz z darowizn. Zapowiedział również, że przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy finansowania. Przeprosił za przyczynienie się do kryzysowej sytuacji w KOD. W połowie maja Kijowski pytany w programie WP.pl o sprawę finansowania KOD powiedział, że jego zdaniem "nie ma niejasności dotyczących finansowania". "To jest wszystko w tej chwili rozliczane, opracowywane, trwa audyt prowadzony przez profesjonalną firmę audytorską" - dodał. Zapewnił, że wyniki audytu będą opublikowane i dostępne dla opinii publicznej. W sobotę "Rzeczpospolita" opisała raport przygotowany przez Komisję Rewizyjną KOD, z którego wynika, że należąca do Kijowskiego i jego żony firma MKM-Studio nie wykonała żadnej z usług, za które zainkasowała ponad 91 tys. złotych. Według gazety raport wyszczególnia nazwiska wszystkich osób, które odpowiadały za obsługę informatyczną KOD i nie ma wśród nich Kijowskiego, ani żadnej innej osoby, która jest związana z jego firmą.