Parlament Europejski przyjął w środę rezolucję na temat sytuacji w Polsce, w której ocenia, że "paraliż Trybunału Konstytucyjnego zagraża demokracji, prawom podstawowym oraz rządom prawa w Polsce". To druga rezolucja europarlamentu dotycząca Polski. Pierwsza została przyjęta w kwietniu i odnosiła się tylko do sporu wokół TK. Schetyna: To coś więcej niż porażka "Dzisiaj to jest coś więcej niż porażka - to jest symbol drogi, która prowadzi nas naprawdę na obrzeża Unii Europejskiej, na margines polityki europejskiej" - ocenił Schetyna na środowej konferencji prasowej w Sejmie. Jak dodał, środowe głosowanie w Strasburgu pokazuje że zdecydowana większość europejskich sił politycznych, różnych proweniencji "mówi dość, nie akceptuje tego, co w Polsce się dzieje". "Dzisiaj rozpaczliwe krzyki eurodeputowanych PiS pokazują tak naprawdę fiasko tej polityki w Europie. Pokazują, że oprócz partii skrajnych, skrajnie nacjonalistycznych, antyeuropejskich, zostało nam w portfolio tylko wsparcie części eurodeputowanych węgierskich" - podkreślił szef PO. Trzaskowski: PiS nie rozumie, gdzie się znajduje Były wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski ocenił, że "PiS nie do końca rozumie, gdzie się znajduje". "Ja dziś słyszałem prof. Ryszarda Legutko, który mówi o tym, że jest jakaś interwencja zewnętrzna. Zdaje się, że PiS do dzisiaj nie rozumie, że jesteśmy w UE, jesteśmy częścią tego klubu i że absolutnie naturalne jest to, że nasi najbliżsi partnerzy są zaniepokojeni tym, co się dzieje w Polsce" - zaznaczył polityk Platformy. Jego zdaniem, przy okazji środowego głosowania w PE widać było osamotnienie Prawa i Sprawiedliwości w europarlamencie. "Żadna poprawka PiS nie przeszła w Parlamencie Europejskim. To jest niestety jasna ilustracja tego, jakie jest miejsce obecnego rządu w Europie, który jest całkowicie pozbawiony sojuszników, stoi tylko ramię w ramię z eurosceptykami. Pytam się, jak w takiej atmosferze załatwiać ważne dla Polski sprawy?" - powiedział Trzaskowski. Według niego, PiS, nie mając sojuszników w Unii, nie będzie w stanie bronić polskiej racji stanu". "A to niestety odbije się nas wszystkich" - dodał b. wiceminister spraw zagranicznych. Trzaskowski uważa ponadto, że możliwe jest uruchomienie przez Komisję Europejską kolejnego etapu postępowania wobec Polski. "A kolejny etap jest już oparty jasno o traktaty europejskie. Jest to art. 7 traktatu (o Unii Europejskiej) i niestety to się może zakończyć sankcjami" - mówił poseł PO. Petru apeluje do rządu "Apeluję do rządu, by posłuchał, co PE ma do powiedzenia; rezolucja nie ma bezpośrednich skutków, ale są skutki pośrednie, np. pogorszenie wizerunku Polski i wstrzymywanie zagranicznych inwestycji w naszym kraju - powiedział w środę lider Nowoczesnej Ryszard Petru.Lider Nowoczesnej nawiązał do tego, że w czasie poprzedniej debaty w europarlamencie dot. Polski w PE występowała premier Beata Szydło, a podczas obecnej jej nie było. "Jeszcze parę miesięcy temu pani premier Beata Szydło leciała do Brukseli po to, by bronić polskiego stanowiska, by tłumaczyć czemu polski rząd robi to, co robi. Teraz już nie ma argumentów, by bronić polskiego stanowiska, by bronić Polski. Nieprzypadkowo nikt z polskiego rządu się tam nie pojawił, a jak wiadomo polscy ministrowie z przyjemnością latają na wycieczki zagraniczne" - powiedział Petru.\Według niego, "pokazuje to tylko tyle, że w polskim rządzie mają pełną świadomość tego, że sprawa jest przegrana". Petru uważa, że niepojawienie się premier w PE było tchórzostwem. "Ona z pełną świadomością nie pojawiła się na debacie, bo nie ma argumentów na to, co się w Polsce dzieje" - podkreślił polityk.Dodał, że gdy w Brukseli krytykowano Węgry, to premier Viktor Orban "był tam, mówił po angielsku i bronił Węgier, lepiej czy gorzej tłumacząc swoje stanowisko".Zdaniem Petru to źle dla Polski, że w PE przyjęto rezolucję, w której jest mowa "nie tylko o Trybunale Konstytucyjnym, ale i o mediach publicznych, służbie cywilnej, procesach sądowych, o tym, że w Polsce tak naprawdę zachwiana jest równowaga trójpodziału władz".Polityk ocenił, że choć rezolucja nie ma bezpośrednich skutków dla Polski, to skutki pośrednie mogą być o wiele gorsze, przede wszystkim ze względu na pogorszenie wizerunku Polski za granicą. Według Petru rząd Beaty Szydło doprowadził do tego, że o Polsce mówi się wyłącznie negatywnie, co - jak ocenił - wpływa też negatywnie na postrzeganie Polski przez inwestorów i w konsekwencji na wstrzymywanie zagranicznych inwestycji. Kosiniak-Kamysz: Rezolucja nie zmieni sytuacji w Polsce "Nie sądzę, by przyjęta przez PE rezolucja zmieniała sytuację w Polsce, jeśli Sejm nie przyjmie proponowanej przez PSL ustawy konsensualnej ws. TK" - powiedział z kolei lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz."Mnie osobiście nie podoba się mieszanie i wrzucanie do tego Puszczy Białowieskiej, bo to powoduje rozmydlenie tej rezolucji; ona nie jest najlepsza w tym kształcie" - ocenił na środowym briefingu w Sejmie Kosiniak-Kamysz. Skrytykował też "przenoszenie ciągłej wojny między PO a PiS na poziom europejski"."Nie sądzę, by ta rezolucja - a mieliśmy już jedną - zmieniała sytuację w Polsce, jeśli nie będzie przyjęcia (przez Sejm) ustawy konsensualnej, którą proponuje PSL. To jest szansa na racjonalne wyjście z tej sytuacji, bo głównym tematem (rezolucji) jest Trybunał Konstytucyjny" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Tyszka: To konflikt stricte partyjny Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka powiedział w środę PAP, że Parlament Europejski w ogóle nie powinien zajmować się sytuacją w Polsce. "To wewnętrzna sprawa Polski" - podkreślił."Konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego nie zagraża demokracji w Polsce, bo w naszym kraju nie mamy demokracji, tylko partiokrację. Konflikt o Trybunał, to jest konflikt stricte partyjny" - ocenił poseł Kukiz'15.Jak dodał, w Polsce dwa obozy partyjne, z jednej strony PiS, z drugiej - Platforma i Nowoczesna, biją się o to, kto będzie miał swoich sędziów w Trybunale, i kto będzie mógł bardziej efektywniej łupić obywateli, np. okradając ich z oszczędności emerytalnych, zgromadzonych w OFE. "Parlament Europejski nie rozumie istoty konfliktu politycznego w Polsce, konflikt jest między partiami a obywatelami" - ocenił.