Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję dotyczącą "faktycznego zakazu prawa do aborcji w Polsce"; "zdecydowanie potępiono" w niej orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dotyczące aborcji w Polsce, uważając, że "orzeczenie to zagraża zdrowiu i życiu kobiet". Rezolucja została przygotowana przez pięć grup politycznych: Europejską Partię Ludową, Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych i GUE. Odnosząc się do tej rezolucji w rozmowie w Programie 3 Polskiego Radia rzecznik prezydenta stwierdził, że "strasznie martwiące jest to, że m.in. polscy europosłowie wnoszą na forum Parlamentu Europejskiego, który nie ma żadnych kompetencji w kwestiach związanych z aborcją, projekt rezolucji, która oczywiście nie ma żadnego wiążącego dla nikogo prawa i ona wiążące prawa za sobą nie niesie, ale taki temat jest podnoszony na forum Unii Europejskiej, na forum Parlamentu Europejskiego, jest dyskutowany, jest przegłosowywany - to jest naprawdę zasmucające". Jak dodał, "to polski parlament jest tym miejscem, gdzie te kwestie powinno się dyskutować, gdzie wypracowywał się, już rzeczywiście dawno temu, kompromis aborcyjny". - Dzisiaj mamy orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które doprecyzowało kompromis aborcyjny - tak jak on jest zawarty w konstytucji - stąd też, ponieważ pojawiły się protesty, stąd też decyzja pana prezydenta, że ta kwestia musi być doprecyzowana - podkreślił nawiązując do prezydenckiego projektu nowelizacji tzw. ustawy antyaborcyjnej. Dodał, że obecnie to polski parlament jest dysponentem prezydenckiego projektu zgodnie z którym wprowadzona miałaby zostać przesłanka umożliwiająca przerwanie ciąży w przypadku tzw. wad letalnych płodu. - Jeżeli będzie wola większości parlamentarnej o tym, żeby te kwestie przedyskutować i doprecyzować na nowo - to taki projekt zostanie przyjęty - stwierdził. - Apeluję o to, żeby dyskutować, żeby rozmawiać i żeby to stanowisko zostało wypracowane w jak najszerszym konsensusie politycznym - dodał. Rezolucja PE głosi m.in., że "ograniczenie lub zakazanie prawa do aborcji w żaden sposób nie eliminuje aborcji, a jedynie spycha ją do podziemia, prowadząc do wzrostu liczby nielegalnych, niebezpiecznych, tajnych i zagrażających życiu aborcji". PE zaapelował, aby wykonywanie aborcji nie było objęte Kodeksem karnym, ponieważ odstrasza to lekarzy, którzy powstrzymują się od ich dokonywania z obawy przed sankcjami karnymi. Rezolucja wskazuje też, że "nieuzasadnione przekroczenie ograniczeń w dostępie do aborcji, wynikające ze wspomnianego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, nie chroni przyrodzonej i niezbywalnej godności kobiet, gdyż narusza Kartę Praw Podstawowych, orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, liczne konwencje międzynarodowe". Prezes TK Julia Przyłębska powiedziała PAP, że rezolucja PE stanowi bezprecedensową próbę ingerowania w wewnętrzne i nieobjęte traktatami europejskimi zagadnienia ustrojowe RP. Oceniła, że posłowie PE swoim działaniem wkraczają w obszar niezależności TK, co stanowi naruszenie trójpodziału władzy. 22 października TK orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony. W związku z orzeczeniem TK od ponad miesiąca w całej Polsce trwają protesty.