Wiceminister zdrowia w rozmowie z "DGP" mówił m.in. o tym, jaka jest sytuacja finansowa szpitali. "Z najnowszych danych wynika, że obecnie zadłużenie szpitali wynosi 14 mld 761 zł. Niewiele więcej niż po ostatnim kwartale 2019 r. - wtedy było 14 mld 609 mln zł" - poinformował. Dopytany, jakie było zadłużenie po I kwartale tego roku, odpowiedział, że było to 15 mld 308 zł. Pytany, skąd ta zmiana, wiceszef resortu zdrowia stwierdził, że paradoksalnie COVID-19 pomógł szpitalom. "Zabezpieczyliśmy im stałe finansowanie niezależnie od tego, że wykonywały mniej świadczeń. To spowodowało, że generowały mniejsze koszty. Ponadto trzeba pamiętać, że szpitale w tym roku dostały od stycznia istotną zwyżkę wyceny" - wyjaśnił. "To nie powód do dumy, ale do paniki również nie" Gadomski był też pytany, które szpitale mają największy problem z długami - samorządowe, kliniczne, resortowe. "To nie jest tak, że tylko jedna grupa wyróżnia się zadłużeniem. Problemy ze spłatą długów mają zarówno szpitale powiatowe, jak i kliniczne. Ponad 72 proc. długu generowane jest przez lecznice podległe samorządowi terytorialnemu - województwa i powiatów. Druga grupa to szpitale kliniczne. To wynika ze skali ich przychodów. Nie możemy dziś patrzeć na zobowiązania jako liczby bezwzględne. Skala ośmiu, 10, czy 15 mld zł o niczym nie świadczy, jeśli nie odnosimy tego do poziomu kontraktów tych szpitali. Firmy często są bardzo zadłużone, bo na to pozwala struktura ich przychodów. Zadłużenie szpitali w odniesieniu do nakładów, jakie do nich trafiają z NFZ, to 28 proc. W 2015 r. było to 33 proc." - mówił. Wiceminister, dopytany, czy 30 proc. zadłużenia to nic groźnego, odparł, że każde przedsiębiorstwo ma zobowiązania. "To nie jest powód do dumy, ale do paniki również nie. W 2015 r. 5,3 proc. to był udział zobowiązań wymagalnych w łącznych nakładach na szpitalnictwo. Teraz to 3,8 proc." - dodał. "To krytyczne z punktu widzenia systemu" Gadomski został też zapytany, co jest bardziej niepokojące - łączne zadłużenie, czy rosnąca dynamika w zobowiązaniach wymagalnych. "Martwi nas i to, i to. Wiemy, że to krytyczne z punktu widzenia systemu. Trzeba to jednak odnosić do przychodów i patrzeć na to w perspektywie wieloletniej. Zadłużenie zostało też w pewnym sensie zrolowane, inaczej tych wymagalnych byłoby prawdopodobnie dużo więcej. Inżynieria finansowa w postaci kredytów konsolidacyjnych zmieniła strukturę tych zobowiązań wymagalnych na długoterminowe. Ich poziom niewiele się zmienia - pod koniec zeszłego roku to było 1,8 mld zł, w I kwartale tego roku - potem 2,24 mld zł. Teraz już jest znowu mniej, bo 2,042 mld zł" - powiedział. Wiceminister, pytany, co zrobić z tymi długami i czy jest jakiś plan, mówił, że jest, ale nie jest prosty. "System zmiany wycen procedur szpitalnych może rozwiązać częściowo tę sytuację. W latach 2019-2020 r. do szpitali trafiło 3,5 mld zł więcej w postaci zwiększonych wycen. Nie wliczając do tego pieniędzy na podwyżki. To dużo" - wskazał. Jak dodał, zatrzymaliśmy wzrost poziomu zadłużenia wymagalnego. "Od dłuższego czasu oscylujemy wokół 2 mld zł" - przypomniał. Dopytany, czy można by to jeszcze zmniejszyć, powiedział, że prawo wymaga od nas redefinicji sieci szpitali. Zapowiedź "odważnych reform" w szpitalach "Ta zmiana ma również odpowiadać na potrzeby związane z ich sytuacją finansową. To, co identyfikujemy, to duża konkurencja między szpitalami o kadrę medyczną i kontrakty z NFZ. Chcąc zapewnić dostępność do świadczeń, często wykraczają poza potrzeby medyczne regionu, gdzie działają. To wyniszczające. Więc pewien plan naprawy sytuacji zostanie zaprezentowany. Do końca października chcemy opracować założenia zmian w tym zakresie. Wiemy też, że to czas, w którym powinniśmy podjąć się odważnych reform i zmian w szpitalnictwie. Chcemy zrestrukturyzować sektor szpitalny. Do restrukturyzacji zadłużenia trzeba podejść systemowo" - wyjaśnił. System nadzoru poprzez stawianie wskaźników do osiągnięcia Gadomski, pytany, czy to oznacza, że nastąpi zmiana organów założycielskich, powiedział, że "będziemy przedstawiać pewne propozycje w tym zakresie". "Dziś mamy zbyt duże rozdrobnienie struktury właścicielskiej szpitali. Zajmiemy się też jakością zarządzania w nich" - dodał. Jak wyjaśnił, oznacza to, że "analizowany jest system prowadzenia rachunkowości zarządczej, podejmowania decyzji, monitorowania oraz raportowania planów i strategii". "Chcemy systemu nadzoru nad tymi szpitalami poprzez zarządzanie przez cele i stawianie im określonych wskaźników do osiągnięcia. Może to podejście jest bliższe korporacjom, ale przynajmniej skuteczne" - wskazał. Na uwagę, że jeżeli szpitale będą oszczędzać, to nie wróży nic dobrego, odparł, że nie. "Oczywiście, że nie! Wysoka jakość zarządzania to również wartość dla pacjenta" - podkreślił.