Zgodnie z poselskim projektem zmian, zakaz dotyczyłby sprzedaży napojów z dodatkiem tauryny i kofeiny osobom niepełnoletnim, a także obowiązywałby na terenie szkół i innych placówek oświatowych oraz w automatach. Według tej propozycji, zakazane byłoby też reklamowanie tzw. energetyków w telewizji, kinie, teatrze i radiu w godz. 06:00 - 20:00. Reklamy tych produktów musiałyby zniknąć z prasy młodzieżowej i dziecięcej, okładek dzienników i czasopism oraz słupów i tablic ogłoszeniowych. Grzywna za złamanie zakazu mogłaby wynieść od 10 tys. złotych do nawet 500 tys. złotych, a oprócz tego lub łącznie, może być wyznaczona kara ograniczenia wolności. Minister sportu Kamil Bortniczuk - będący zarazem posłem wnioskodawcą projektu - uzasadniał, że napoje energetyczne są "jak narkotyk zapakowany w cukierek". - Tym bardziej powinniśmy zakazać kupna tych napojów dzieciom - mówił w lutym w RMF FM, zaznaczając, że w "litrowym opakowaniu takiego napoju znajduje się tyle kofeiny, co w sześciu lub ośmiu filiżankach kawy, w zależności od wielkości filiżanki". Polska Izba Handlu krytycznie o projekcie posłów PiS Dokument od kilku miesięcy leży w Sejmie. Niedawno padła jednak deklaracja, że przepisy zostaną uchwalone w czerwcu. Pomimo upływu terminu nakreślonego przez ministra sportu, głos w sprawie zabrała Polska Izba Handlu. Projekt - zdaniem PIH - "zbyt drastycznie próbuje wpłynąć na regulacje rynku". Dlatego też Izba apeluje o odrzucenie dokumentu w całości. "Projektowane w mającym być wkrótce procedowanym projekcie ustawy przepisy dotyczące napojów z dodatkiem kofeiny lub tauryny są bardziej restrykcyjne niż obowiązujące obecnie zasady dotyczące sprzedaży, reklamy i promocji np. napojów alkoholowych - w ocenie Izby są to rozwiązania nieproporcjonalne i niebezpiecznie wpływające na funkcjonowanie rynku handlu" - podkreślono w czwartkowym komunikacie. - Niestety w uzasadnieniu projektu ustawy trudno znaleźć podstawy do tak radykalnych działań wobec bądź co bądź dopuszczonych do sprzedaży legalnych środków spożywczych - komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu. - Jak rozumiemy, autorzy projektu kierowali się motywacjami związanymi ze zdrowiem publicznym oraz jego ochroną u osób młodych. Ani założenia tej ustawy, ani niezwykle surowe restrykcje za jej naruszenie nie gwarantują jednak osiągnięcia efektu zdrowotnego, a bez wątpienia uderzą w gospodarkę, w tym w szczególności w handel i producentów - dodaje. Według PIH zmiany w prawie spowodują dodatkowe utrudnienia w funkcjonowaniu sklepów. "W szczególności spowoduje to konieczność reorganizacji powierzchni sklepowej oraz dodatkowe obowiązki dla sprzedawców. W efekcie utrudnienia te będą dotyczyć zarówno przedsiębiorców, jak i pracowników oraz klientów nawet niekupujących napojów energetycznych" - stwierdzono. Polska Izba Handlu oceniła również, że plany grupy posłów należy ocenić jako działania "nieadekwatne, proinflacyjne i powodujące zaburzenia funkcjonowania gospodarki". - Ponadto uważamy, że kompletnie nieadekwatne też są zaproponowane rozwiązania, jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną za złamanie przepisów ustawy - podkreślił prezes Izby. Energetyki: Pije je 68 proc. nastolatków Według raportu Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), 18 proc. dzieci w wieku 3-10 lat deklaruje spożywanie napojów energetyzujących. Pije je 68 proc. nastolatków w wieku 10-18 lat. U dorosłych odsetek ten wynosi 30 proc. Nowelizacja ustawy o zdrowiu publicznym miałaby wejść w życie 1 stycznia 2024 roku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!