- Coś, co media podchwyciły jako "przełom w śledztwie", jest wersją, w którą uwierzyć nie sposób - mówi Jachowicz portalowi INTERIA.PL. - Po pierwsze, złodzieje samochodów nie strzelają do okradanych osób. Nikt, kto zna realia świata przestępczego nie uwierzy, że znający swój fach złodziej samochodów będzie nosił ze sobą broń. Oni mogą wpaść w każdej chwili, toteż wolą nie dorzucać sobie dodatkowego powodu do oskarżenia - twierdzi dziennikarz. - Nie mogę sobie wyobrazić, żeby taki specjalista jak "Patyk", którego gang prowadził przed kradzieżą bardzo drobiazgowe rozpoznania, nie wiedział, że kradnie samochód generała policji - uważa Jachowicz. - Trudno uwierzyć, by po prostu chodził po podwórkach przy ulicy Rzymowskiego i się rozglądał. Po drugie, pamiętajmy, jakiej to był klasy samochód [daewoo espero - przyp. INTERIA]. Gang "Patyka" kradł terenówki, drogie samochody. Co oni mieli zrobić z takim samochodem, w dodatku posiadającym takiego właściciela. Jestem przekonany, że za parę tygodni prokuratura odejdzie od tej wersji - puentuje Jachowicz. Wersja przyjęta obecnie jest - w opinii Jachowicza - próbą przywrócenia wiarygodności prokuratury po niepowodzeniach w sprawie "Słowika" i Boguckiego oraz w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika. W tej ostatniej sprawie - twierdzi dziennikarz - "prokuratura sięgnęła po skandaliczne środki: przeszukanie w miejscu zamieszkania pokrzywdzonych, w tym wypadku rodziny Krzysztofa Olewnika". Jerzy Jachowicz twierdzi, że Papała zabity został w wyniku zlecenia ze środowisk przestępczych powiązanych z biznesem.