Swój sprzeciw w liście otwartym, opublikowanym w "GW", wyrazili pisarze i poeci, m.in. Wiesław Myśliwski, Olga Tokarczuk, Adam Zagajewski, Dorota Masłowska, a także Julian Kornhauser, ojciec pierwszej damy, Agaty Kornhauser-Dudy. Resort kierowany przez ministra Piotra Glińskiego odpowiedział na tę publikację. Ministerstwo zwraca uwagę, że Gauden przekroczył budżet o blisko 600 tys. zł i już w kwietniu zeszłego roku, jeszcze za czasów Małgorzaty Omilanowskiej - minister kultury w rządzie PO-PSL, z zarządzonej kontroli wyniknęło, że "działalność Instytutu należy ocenić bardzo negatywnie". Przytaczamy całość komunikatu MKiDN: "Odnosząc się do treści listu otwartego pisarzy, kolegów i współpracowników byłego dyrektora Instytutu Książki pragniemy zauważyć, że o odwołaniu pana Grzegorza Gaudena decydowały czynniki, których sygnatariusze listu zdają się nie dostrzegać. Instytut na realizację swoich celów statutowych dysponował określonym budżetem, który pan Gauden przekroczył o blisko 600 tys. zł. Złamanie dyscypliny finansowej zostało stwierdzone w wyniku kontroli zarządzonej w kwietniu ubiegłego roku przez minister Małgorzatę Omilanowską. Z wystąpienia pokontrolnego z września 2015 r. wynika, że: <Działalność Instytutu w kontrolowanym zakresie należy ocenić negatywnie, z uwagi na przekroczenie planu finansowego na wynagrodzenia osobowe i bezosobowe (...) plan na wynagrodzenia został przekroczony o kwotę 589.462, 36 zł.> w związku z czym Zastępca Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych skierował <wniosek o ukaranie do Międzyresortowej Komisji Orzekającej w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych przy Ministrze Finansów>. Pragniemy dodatkowo zwrócić uwagę sygnatariuszom listu na fakt, iż statutowym celem Instytutu Książki jest popularyzacja czytelnictwa, tymczasem w 2015 r. tylko 37% Polaków przeczytało co najwyżej jedną książkę, podczas gdy dane za rok poprzedni wynosiły 43%. Trudno więc bronić tezy, że Pan Gauden miał na swoim koncie same sukcesy. Doszukiwanie się innych, niż merytoryczne, powodów odwołania dyrektora Instytutu Książki wobec powyższych argumentów jest bezzasadne".