chce wyjaśnić w ABW, że to on podjął decyzję o przekazaniu szpitalnego laboratorium prywatnej spółce i bierze za to pełną odpowiedzialność. Według prokuratury spółka "Diagnostyka" za łapówki ustawiała przetargi; według Religi, była ratunkiem dla zadłużonego szpitala. Dlatego były minister zdrowia bez mrugnięcia okiem podpisał umowę. Sam zatrzymania się nie obawia, bo jak mówi, w tej sprawie sumienie ma czyste, a w winę swego zastępcy, a wtedy - wiceszefa Instytutu i szefa Komisji Przetargowej - nie wierzy. - Ja nie przyjmuję do świadomości, że on mógł pokusić się o chęć wzięcia pieniędzy za ustawienie przetargu. W mojej ocenie jest to prawie niemożliwe - powiedział w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską. - Jarosław P. był najpierw moim uczniem, a potem moim najbliższym współpracownikiem - dodaje Religa. Do kraju były minister wraca w najbliższy wtorek.