Tłumaczył, że chodziło o sytuację "sprzed jakiegoś czasu". - Koledzy musieli zrobić pilny przeszczep serca w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. To był weekend, ja byłem wtedy w Warszawie. Otrzymałem telefon, że szykują się do transplantacji serca. Powiedziałem: dobrze róbcie - relacjonował minister. Jak wyjaśnił, po pewnym czasie chirurdzy z Zabrza zatelefonowali do niego z pytaniem, jak mają się zachować, ponieważ dostali telefon z Ministerstwa Zdrowia z żądaniem, by wstrzymać transplantację. powiedział, że doktor G. nie komunikując się z chirurgami z Zabrza, "nie sprawdzając, co to za przypadek", zadzwonił do lekarza dyżurnego kraju, mówiąc, że potrzebuje organ dla swojego pacjenta - biskupa. - W związku z tym on zatrzymał procedurę zabrzańską i zapowiedział, że będzie robił przeszczep, przy czym ksiądz biskup nie był w sytuacji, w której wymagał natychmiastowego przeszczepu - zaznaczył Religa. Jak dodał, pacjent z Zabrza "nie mógł czekać, bo umierał". Według Religi, "doktor G. wówczas nie kierował się dobrem pacjenta, tylko samą jego osobą". Religa tłumaczył, że zamierzał tę sprawę nagłośnić, ale przeszkodził mu w tym wypadek samochodowy. Religa ponownie przypomniał, że kiedy dyskutowano o tym, kto powinien objąć stanowisko ordynatora oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA, ostrzegał dyrektora tej placówki, dra Marka Durlika, że ma zastrzeżenia do postawy moralnej doktora G. i jest przeciwny jego kandydaturze. Szef resortu zdrowia podkreślił, że taką opinię przedstawił przed powołaniem G. szefowi placówki MSWiA. - Proponowałem różne inne osoby - mówił. Wyjaśnił, że Durlik miał prawo nie skorzystać z jego rad. Podkreślił, że nie odnosił się do umiejętności medycznych G., ale jego postawy etycznej. Pytany, czy oczekuje dymisji Durlika, Religa powiedział: "dajmy mu szansę, by zachował się tak, jak należy. Jest to inteligentny, dorosły człowiek, który będzie wiedział, co robić". Przypomniał, że sam jako minister "w sprawach znacznie mniej drażliwych podawał się do dymisji". Religa ponownie zapowiedział, projekt ustawy o zmianie systemu ordynatoryjnego szpitali w Polsce, tak, aby nie było sytuacji, w których jedna osoba odpowiadająca za oddział decyduje o wszystkim, co się tam dzieje. Taki projekt ma być przedstawiony w czerwcu. - To będzie rewolucja. Jak pomyślę, że przyjdzie czas, gdy przestanę być ministrem, i jak mnóstwo osób zacznie mnie nienawidzić... - mówił. - To wywrócenie do góry nogami sposobu myślenia w Polsce - oświadczył.