Religa grozi lekarzom

Jeśli protestujący lekarze nie odstąpią od swoich żądań, to "zmuszą mnie do działań, których chciałbym uniknąć" - mówi minister.

Minister zaznaczył, że chodziłoby o konieczność wprowadzenia stosownych zmian w prawie. Nie określił jednak, na czym te działania miałyby polegać, zapewnił tylko, że nie chodzi o wzięcie lekarzy do wojska.

Jak dowiedziała się reporterka RMF, Ministerstwo Zdrowia rozważa wystąpienie przeciwko Naczelnej Radzie Lekarskiej do sądu. Resort chce, by sąd zakazał jej organizowania strajków.

- W pewnym momencie priorytetem będzie bezpieczeństwo chorych. Wtedy, no cóż, trzeba będzie myśleć o błyskawicznych zmianach w prawie, które pozwolą na to, by wymagać od lekarzy udzielenia pomocy chorym - wyjaśnił Religa. Ministra zdenerwowała zapowiedź eskalacji protestu przez niektórych lekarzy. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:

W czwartek minister informował, że od 1 października lekarze i pielęgniarki pracujący na etatach w publicznych zakładach opieki zdrowotnej otrzymają 30-procentowe podwyżki płac. W ocenie lekarzy, propozycja ta nie jest jednak satysfakcjonująca. Lekarze domagają się podwyżki już teraz.

W piątkowej rozmowie radiowej Religa poinformował ponadto, że przed zaplanowaną na 10 maja w Sejmie debatą na temat finansowania służby zdrowia, będzie chciał spotkać się z wszystkimi klubami parlamentarnymi.

Powiedział, że główne założenia swojego wystąpienia chce przedstawić wcześniej, by posłowie mieli czas przygotować się do debaty i "byśmy dyskutowali o problemie, a nie wygłaszali płomienne, czasami bezsensowne przemówienia polityczne".

Religa dodał, że być może właśnie 10 maja zapadną decyzje dotyczące współfinansowania usług medycznych przez pacjentów. Powtórzył wcześniejsze zapewnienia, że za osoby najbiedniejsze musiałoby zapłacić państwo. Jego zdaniem, stosowne zmiany w prawie mogłyby zostać przeprowadzone "w krótkim czasie".

Tymczasem lekarze wciąż strajkują. - W piątek strajk trwa w siedmiu szpitalach woj. podkarpackiego - poinformował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) na Podkarpaciu, Zdzisław Szramik.

- To, co zaproponował minister zdrowia, jest dla nas nie do przyjęcia. Planujemy w ciągu jednego, dwóch tygodni nasilenie akcji. Mamy nadzieję, że przyłączą się do nas szpitale z innych regionów kraju - powiedział Szramik.

Strajk trwa od 3 kwietnia. Lekarze domagają się 30-procentowych podwyżek płac, ale od 1 stycznia 2006 roku.

Strajkują trzy szpitale w Rzeszowie oraz szpitale w Krośnie, Tarnobrzegu, Mielcu i Lesku. Według Szramika, wszędzie lekarze pracują jak w podczas ostrego dyżuru. Przyjmowane są tylko przypadki zagrażające życiu.

W woj. podkarpackim pierwsze protesty lekarzy zorganizowano 20 lutego oraz 13 i 14 marca.