Sobotnie dzienniki napisały, że tuż po zakończeniu programu prezydent miał do dziennikarki powiedzieć m.in. "znalazła się pani na mojej liście" i "wykończę panią". - Jest to gruba przesada - to, co zostało napisane - powiedział w sobotę Kownacki w radiowej Trójce. Według interpretacji prezydenckiego ministra "doszło do rzeczywiście niezbyt przyjemnej rozmowy po tym, jak na pytanie dotyczące Lecha Wałęsy pan prezydent powiedział, że wcześniej wielokrotnie i on, i jego brat byli obrażani przez Lecha Wałęsę i zapytał, czy można ich obrażać". Zdaniem Kownackiego "pani Monika Olejnik dała do zrozumienia, że brata pana prezydenta obrażać można, co go (prezydenta) po prostu zdenerwowało". Według "Gazety Wyborczej" w piątek L.Kaczyński zadzwonił i przeprosił Monikę Olejnik za incydent oraz przesłał jej 11 czerwonych róż wraz z prezydenckim bilecikiem. Dziennikarka przeprosiny przyjęła. TVN 24 skierował do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skargą na prezydenta, ale - według "GW" - wycofał ją po prezydenckich przeprosinach.