Dodał, że jako senator spędził kilka lat w tej Izbie i dobrze wie, jak ważne dla senatorów są "wcale nie tak liczne chwile, kiedy cała opinia publiczna skupia swoją uwagę na pracy tej Izby". - Szum bitewny zazwyczaj towarzyszy debacie w Izbie Niższej - zaznaczył premier. poinformował, że rząd podjął prace nad projektem ustawy, będącej ostatnim elementem kompromisu (między nim, a prezydentem) mającego doprowadzić do ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Zapewnił senatorów, że jego rząd i partia chcą szybko nad nią pracować. Chodzi o nowelizację ustawy z 2004 r. o współpracy rządu z parlamentem w sprawach członkostwa Polski w UE. Premier przypomniał, że elementem porozumienia, którego ramy starał się zakreślić wspólnie z prezydentem, jest gwarancja gotowości ze strony rządu i PO "do wspólnej szybkiej pracy nad kolejną ustawą". Podkreślił, że rezultatem tej pracy powinno być poczucie stabilności rozwiązań, jakie Polska przyjmując Traktat Lizboński uznała za szczególnie wartościowe ze swojego punktu widzenia. - Tę deklarację przed państwem chcę powtórzyć - oświadczył. - Prace - także w rządzie - nad projektem takiej ustawy podjęliśmy tak, aby także zobowiązanie, że będzie to szybko stało się zobowiązaniem wykonalnym - zaznaczył premier. Według niego, dobrze się stało, że Izba Wyższa podsumuje swoją decyzją debatę, która przetoczyła się przez Polskę w ostatnich tygodniach, w tak uroczystym dniu - w 3. rocznicę śmierci Jana Pawła II. Zdaniem premiera poszczególne traktaty w tym szczególnie Traktat Lizboński miały na celu równoważenie znaczenia poszczególnych państw niezależnie od potencjału demograficznego, czy gospodarczego. Jak dodał, to co udało się wynegocjować, to zwiększenie poczucia bezpieczeństwa i znaczenia poszczególnych wspólnot narodowych w obrębie UE. Dodał, że dobrym tego przykładem dla Polski jest zapis o solidarności energetycznej. Zapewnił, że zapis ten nie będzie pustym przepisem. Zapis ten - wyjaśniał - niezwykle utrudnia w UE zostawienie słabszych samym sobie. Premier chwalił też wynik jaki w czasie czerwcowych negocjacji nad traktatem uzyskał prezydent Lech Kaczyński. - Każdy musi przyznać, że efekty jakie uzyskał prezydent Lech Kaczyński były co najmniej do przyjęcia, i że ja będąc wówczas w opozycji - a i dzisiaj nie zawsze zgadzając się z panem prezydentem - nie znajduję dzisiaj wyobraźni, argumentów, czy sposobów, które pozwoliłyby innemu politykowi niż prezydent RP uzyskać jakieś wyraźnie lepsze warunki - powiedział szef rządu.