1 stycznia weszła w życie ustawa o refundacji leków. Uchwalona w maju ubiegłego roku ma uporządkować politykę lekową. Wczoraj wiele placówek służby zdrowia i aptek było zamkniętych, dlatego dopiero w najbliższych dniach okaże się, jaki jest rozmiar lekarskiego protestu. Około 30 osób, które pojawiły się wczoraj w przychodni na warszawskim Mokotowie, otrzymało recepty ze stemplem "refundacja do decyzji NFZ". Wielu medyków, którzy przyłączyli się do protestu, nie chce podawać swego nazwiska. Lekarka dyżurująca wczoraj w przychodni podkreśliła, że zdecydowała się oznaczać w ten sposób recepty, ponieważ nie chce, żeby to lekarz decydował o poziome zniżki dla pacjenta. Również w Krakowie do aptek zgłaszali się pacjenci z receptami z pieczątką "refundacja do decyzji NFZ". W związku z tym obowiązek sprawdzenia, czy pacjent jest ubezpieczony, przejęli farmaceuci. - Dokłada to pracy aptekarzom, ale nie tracą na tym pacjenci - przekonuje pracownica jednej z aptek w Krakowie. Do aptek zgłaszają się również pacjenci z receptami bez pieczątek. Przy nazwie leku mają dopisaną wysokość zniżki. Spokojna sytuacja panowała wczoraj w Łodzi. Zdaniem aptekarzy najgorsza sytuacja była parę dni temu, kiedy pacjenci postanowili się zabezpieczyć i zakupić potrzebne leki przed wprowadzeniem nowych przepisów. Do dyżurujących w Poznaniu aptek przychodzili natomiast chorzy ze starymi receptami lub kupowali leki bez recepty. W Opolu w przychodni pełniącej dyżur lekarze nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami, ale niektórzy przyznawali w rozmowie z reporterem Radia Opole, że nie wiedzą, jak mają postępować podczas wypisywania recept. Pełniący dyżur internistyczny lekarz w szpitalu wojewódzkim w Opolu Jerzy Madej mówił, że mogą być problemy w chwili wypisywania recepty. W jego ocenie problematyczne jest sprawdzanie tego czy pacjent jest ubezpieczony, a do tego jaki lek ma jaką zniżkę. Dodał, że ma nadzieję, iż ten problem będzie rozwiązany w aptece. Nie wszyscy mogli wczoraj zrealizować swoją receptę w Lublinie. Część zdezorientowanych pacjentów, była przez aptekarzy odsyłana z powrotem do lekarzy, po korektę. Nowa ustawa zamiast ułatwiać, utrudnia 1 stycznia weszła w życie ustawa o refundacji leków oraz lista leków, do których dopłaci Narodowy Fundusz Zdrowia. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz twierdził, że istotą ustawy jest ciągłe wprowadzanie nowych, lepszych leków na listę refundacyjną. Wejście w życie tego aktu prawnego poprzedziły jednak spory między ministerstwem zdrowia i NFZ-em a organizacjami lekarzy i aptekarzy. Część organizacji lekarskich postanowiła, że ich członkowie będą na receptach przystawiać pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ". Chcą w ten sposób uniknąć odpowiedzialności za nienależnie wypisane recepty na leki refundowane. Wraz z obowiązującą od 1 stycznia nową ustawą refundacyjną, mają obowiązywać nowe wzory recept z informacją dotyczącą odpłatności pacjenta za leki. Jednak w obiegu są jeszcze stare druki recept, na których nie ma miejsca na wpisanie poziomu refundacji. Lekarze stosują te druki, bo utracą one ważność dopiero za kilka miesięcy.