Najbardziej sceptyczni są prokuratorzy, dla których nowe przepisy oznaczają swoistą rewolucję. - Nie chodzi o to, że prokuratorzy nie są przygotowani, a o to, że nie spełniono warunków, które umożliwiłyby płynne przejście w nowy kodeks postępowania karnego - mówi w rozmowie z IAR Andrzej Seremet. Powodem jego zastrzeżenia jest model kontradyktoryjny, który budzi obawy o sprawiedliwy werdykt, a także kwestia dopuszczenia dowodu z opinii biegłych z niemal całego świata. - Obawiam się, że może być tak, iż strona zamożna przedstawi opinię, która będzie opinią bardziej przekonująca dla sądu bo będzie na przykład przygotowana przez renomowany instytut - tłumaczy Andrzej Seremet. Resort jednak uspokaja i przekonuje, że sąd nie będzie mógł wydać orzeczenia niesprawiedliwego - na przykład skazać osoby niewinnej, czy uniewinnić osobę winną. Chodzi jedynie o to, aby strony były bardziej zaangażowane, a przez to postępowania krótsze. Na razie najmniej zaangażowani w nową procedurę są adwokaci. Na wtorek planują protest, bo nie chcą pracować z urzędu za głodowe pensje. - W sądach pracy, to często kwota dwóch złotych za godzinę - mówi Michał Fertak i pyta jak adwokaci mają zbierać dowody i angażować się za takie pieniądze. Minister sprawiedliwości nie kryje zaskoczenia i tłumaczy, że nie chce składać obietnic bez pokrycia. - Tam gdzie gdzie będzie to możliwe, będę przekonywał do nowego rozwiązania w zakresie stawek urzędowych, natomiast nie będę składał pustych obietnic tam gdzie wiem, że sytuacja budżetowa na to nie pozwala - ucina krótko Borys Budka. Reforma wchodzi w życie 1 lipca. Była przygotowywana niespełna dwa lata.