Nowelizacja Kodeksu karnego trafiła do podpisu prezydenta w ubiegłą środę po tym jak Sejm odrzucił weto Senatu ws. tych przepisów. Nowe przepisy Nowelizacja podnosi górną granicę terminowej kary pozbawienia wolności z 15 do 30 lat przy jednoczesnej likwidacji osobnej kary 25 lat więzienia. Wydłużono też okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat. Nowela wprowadza też nowy typ przestępstwa - przyjęcie zlecenia zabójstwa oraz kary za przygotowanie do zabójstwa. Zmiany przewidują też wprowadzenie kary tzw. bezwzględnego dożywocia, czyli kary dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego zwolnienia. Zaproponowano też zaostrzenie kar za przestępstwa o charakterze seksualnym i pedofilię. Kara od 5 do 30 lat więzienia albo dożywocie będzie grozić za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem, gdy obecnie do 15 lat więzienia. Podwyższono - z 500 do 800 zł - kwotę, od której kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem. Nowelizacja zakłada też m.in. konfiskatę pojazdu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Przepadek auta ma być stosowany w przypadkach, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila lub jeśli spowodowuje wypadek przy zawartości co najmniej 0,5 promila alkoholu we krwi lub też w sytuacji recydywy. Jak przypomniała KPRP zasadniczo w nowelizacji przewidziano trzymiesięczną vacatio legis - z wyłączeniem niektórych przepisów, np. przepisów dotyczących obligatoryjnego przepadku pojazdu mechanicznego albo jego równowartości - które wejdą w życie po upływie roku od dnia ogłoszenia ustawy. Apel o weto O zawetowanie nowelizacji apelowało do prezydenta 173 karnistów z największych uczelni wyższych w kraju. Chcieli oni, aby prezydent przekazał nowelizację Sejmowi do ponownego rozpoznania. O zastosowanie weta zwracała się też do prezydenta m.in. Naczelna Rada Adwokacka. "Ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u. Trudno bowiem zrozumieć, by w XXI wieku, w kraju, którego Konstytucja odwołuje się do wartości chrześcijańskich i humanistycznych, wykluczono resocjalizację jako jeden z celów kary i wprowadzono bezwzględną karę dożywotniego pozbawienia wolności, zakazaną na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka" - wskazali karniści. Według nich, ta ostatnia zmiana znacznie utrudni międzynarodową współpracę Polski w sprawach z krajami, które uznają tę karę za niehumanitarną i okrutną. Jak dodali, skutkiem tego może być niewydawanie Polsce najgorszych przestępców. W apelu podkreślono, że automatyczne i drastyczne zaostrzenie kar za liczne przestępstwa, bez jakiegokolwiek związku ze stanem zagrożenia przestępczością, jest jaskrawym naruszeniem konstytucyjnej zasady proporcjonalności. Jak dodano, zaostrzenie to dotyczy typów przestępstw, których liczba od lat radykalnie maleje. "Wady proceduralne" Zdaniem naukowców, nowelizacja posiada wady proceduralne związane z zasadą trzech czytań sejmowych. "Dotyczy to przepisów Kodeksu wykroczeń o kradzieży, paserstwie i zniszczeniu rzeczy, których zmiany zostały zgłoszone dopiero po pierwszym czytaniu projektu na posiedzeniu Sejmu, a nie były objęte materią przedłożenia. Niekonstytucyjność trybu uchwalenia przepisów w zakresie wskazanych wykroczeń może prowadzić do bezkarności sprawców" - zaznaczają karniści. "Dla każdego prawnika - czy to praktyka, czy naukowca - jest oczywistym, że forsowana przez Ministra Sprawiedliwości nowelizacja ma charakter destrukcyjny i nie ma żadnego uzasadnienia w rzeczywistym stanie zagrożenia przestępczością. Przez swoją kazuistykę i niski poziom legislacyjny jej wejście w życie doprowadzi do powstania luk, niespójności i absurdów, niekiedy wręcz groźnych dla pokrzywdzonych, które dodatkowo obciążą pracą prokuraturę i sądy, borykające się już dzisiaj z przedłużającymi się postępowaniami" - czytamy w apelu do prezydenta. Jak dodano, ślepe zaostrzanie represji rykoszetem może spowodować orzekanie kar, które w odczuciu społecznym będą uznawane za niesprawiedliwe w porównaniu z charakterem popełnionych czynów. "Uchwalona nowelizacja może również doprowadzić do nieuzasadnionego i drastycznego wzrostu populacji zakładów karnych i - w konsekwencji - do ich przeludnienia" - alarmują naukowcy.