Odpowiadała na pytania posłanki PO Krystyny Szumilas (która była ministrem edukacji w latach 2011-2013) w sprawie zwolnień nauczycieli. Szumilas przywołała dane zebrane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, zgodnie z którymi 9,4 tys. nauczycieli straci pracę od 1 września w związku z reformą edukacji, a 22 tys. nie będzie miało pełnego etatu. "Z przykrością muszę stwierdzić, że w sposób nieuprawniony, nierzetelny szermuje się danymi, które nie odzwierciedlają rzeczywistości" - odpowiedziała jej Machałek. Jak zaznaczyła, informacje takie wprowadzają niepokój i chaos. "Warto mówić o tym, co dzieje się rzeczywiście. Każdy, kto pracował w edukacji, a już zwłaszcza pełnił w niej wysokie funkcje, np. ministra, wie o tym doskonale, że na dziś nie da się określić, jakie jest zatrudnienie w szkole. Dziś mamy wstępne arkusze organizacyjne (pracy szkół) i o tym, jak będzie faktycznie wyglądać zatrudnienie, będziemy wiedzieć na przełomie września i października" - zaznaczyła. Dodała, że arkusze będą ostatecznie zatwierdzane do końca sierpnia, wtedy to nauczyciele będą wiedzieli, jakie będą mieli zatrudnienie. "Wszyscy, którzy jesteśmy na tej sali, bardzo troszczymy się o nauczycieli, bo nauczycielem stoi szkoła, nauczycielem stoi polska szkoła i niedobrze jest, gdy wykształceni ludzie tracą pracę" - powiedziała wiceminister. Przypomniała, że w latach ubiegłych pracę straciło 40 tys. nauczycieli. "Nie zrobiono nic, by uchronić ich przed tym zjawiskiem" - dodała. Jak mówiła, obecna reforma edukacji wprowadzana jest nie tylko po to, by podnieść jakość szkół i wyrównać szanse edukacyjne uczniów niezależnie od ich miejsca zamieszkania, lecz także po to, by "uchronić nauczycieli przed niekontrolowaną likwidacją szkół, niekontrolowaną likwidacją gimnazjów (...) przed zwolnieniami". "Ratujemy miejsca pracy nauczycieli, takie są fakty. Zmiany w strukturze szkół pomyślane są tak, żeby zahamować oczywiste skutki niżu demograficznego, bo on jest przyczyną zwolnień, o czym doskonale wszyscy wiedzą" - podkreśliła Machałek. Przypomniała, że przed wprowadzeniem reformy co piąty nauczyciel w szkole samorządowej pracował na niepełny etat. "To jest ponad 100 tys. nauczycieli" - podała. Jak mówiła, w gimnazjach samodzielnych na wsiach co trzeci nauczyciel jest zatrudniony na niepełny etat. "Jest oczywiste, że proponowane przez nas zmiany przyczynią się do tego, że liczba zwalnianych nauczycieli się zmniejszy, aczkolwiek nie jesteśmy w stanie wszystkich skutków niżu demograficznego zahamować" - zaznaczyła wiceminister. Podała, że MEN przewiduje, że w wyniku reformy, np. w roku szkolnym 2017/2018, będzie o blisko 2 tys. oddziałów więcej, gdyż w szkołach podstawowych w oddziałach klasowych jest mniej uczniów niż w oddziałach w gimnazjach. Jak mówiła, w związku z większą liczbą oddziałów wzrośnie zapotrzebowanie na nauczycieli w roku szkolnym 2017/2018 o 3 tys., a w roku 2017/2018 - o ponad 3 tys. "Trudno dyskutować z danymi. Nie może być zwolnień nauczycieli w związku z reformą" - podkreśliła Machałek. "W związku z wprowadzaną reformą wzrośnie zapotrzebowanie na etaty nauczycieli" - dodała. Wiceminister powołała się także na rozporządzenie o ramowych planach nauczania, z którego - jak mówiła - wynika, że będzie więcej godzin lekcji w kolejnych latach reformy. "Będziemy mieli w kolejnych latach łącznie o 4,5 tys. więcej etatów dla nauczycieli" - podała. Przypomniała także, że od kwietnia kuratorzy oświaty prowadzą bazy ofert pracy dla nauczycieli. "Takich ogłoszeń jest 25 tys., z czego wiele ogłoszeń to ogłoszenia powyżej pół etatu lub o całych etatach" - powiedziała. "Nauczyciele z tych ofert korzystają, dzięki temu mają zatrudnienie" - dodała. Reforma edukacji wprowadza nową strukturę szkół. W miejsce obecnych pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018.