Liczba uprawnionych do głosowania to ponad 30 mln osób. Głos można było oddać w ponad 27 tys. lokali wyborczych. Za granicą utworzono 189 obwodów głosowania. By wynik referendum był wiążący, musi w nim wziąć udział ponad połowa uprawnionych. - Głosowanie w niedzielnym referendum przebiegało bez zakłóceń - poinformował zastępca przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Według niego przewidywany czas ogłoszenia wyników to poniedziałek około godz. 18. - Państwowa Komisja Wyborcza do godz. 22.15 nie otrzymała żadnych informacji o nadzwyczajnych zdarzeniach związanych z referendum - powiedział Marciniak w niedzielę wieczorem na konferencji prasowej po zakończeniu głosowania. Jak informowała wcześniej PKW, z meldunków policji wynika, że w niedzielę doszło do kilkunastu incydentów, nie miały one jednak wpływu na przebieg głosowania. Doszło do kilku incydentów W województwie łódzkim skradziona została torebka przewodniczącej obwodowej komisji ds. referendum, w której znajdowały się kody dostępu do systemu informatycznego. - Te kody zostały natychmiast unieważnione po uzyskaniu zgłoszenia, nie ma obaw, żeby kradzież tych kodów w jakikolwiek sposób mogła wpłynąć na system liczenia głosów - zapewnił szef PKW Wojciech Hermeliński. Do kolejnego incydentu doszło w Otwocku, gdzie policja zatrzymała mężczyznę, który wyniósł kartę do głosownia z lokalu referendalnego i ją podarł. Po zatrzymaniu okazało się, że 62-latek był pod wpływem alkoholu. Za niszczenie dokumentów referendalnych grozi kara do trzech lat więzienia. W Krakowie policja otrzymała zgłoszenie, że za wycieraczkami zaparkowanych samochodów znajdują się ulotki z wizerunkiem jednego z liderów komitetów referendalnych, które zawierały instrukcję do głosowania w określony sposób. Do komendy wojewódzkiej policji w Rzeszowie wypłynęło zgłoszenie o 52-latku, który wszedł do lokalu referendalnego, położył się na ziemi i nie chciał go opuścić. Okazało się, że mężczyzna był pijany. Do obwodowej komisji nieopodal Radomia wszedł mężczyzna, który pobrał kartę do referendum i wyniósł z lokalu. Do podobnego zdarzenia doszło w Rybniku. Z kolei członkini jednej z warszawskich komisji siadając na krześle przewróciła się; kobieta trafiła do szpitala. Także w Warszawie 47-letni mężczyzna, członek jednego z komitetów wyborczych, awanturował się w lokalu komisji referendalnej. We Wrocławiu policja otrzymała zgłoszenie o trzech osobach rozdających ulotki związane z referendum. Jeden z incydentów, w woj. podlaskim, polegał na usunięciu flagi państwowej. Polonia głosowała już w sobotę Polacy mieszkający w USA już w sobotę mogli głosować w referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych z budżetu państwa oraz interpretacji przepisów podatkowych. Do udziału w referendum zarejestrowała się rekordowo niska liczba wyborców - niespełna 1200 osób, z czego ostatecznie zagłosowało tylko 656, w tym w stołecznym okręgu konsularnym Dystryktu Kolumbii tylko 35 osób. Dla porównania w przeprowadzonej w maju drugiej turze wyborów prezydenckich brało udział prawie 23 tys. Polaków w Stanach Zjednoczonych. Jak głosowali? Wybory odbywały się w czterech okręgach konsularnych: Chicago, Nowy Jork, Waszyngton i Los Angeles. Według danych nadesłanych przez te konsulaty większość wyborców w USA opowiedziała się za wprowadzeniem JOW-ów w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, co było przedmiotem pierwszego pytania w referendum (416 głosów na TAK, 213 głosów na NIE). W drugim pytaniu wyborcy mieli odpowiedzieć, czy są za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Większość głosujących w USA opowiedziała na to pytanie negatywnie, czyli za wprowadzeniem zmian (211 głosów na TAK, 427 głosów na NIE). W trzecim, ostatnim pytaniu ogromna większość Polaków głosujących w USA odpowiedziała się za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika (480 głosów na TAK, 158 na NIE). Konsulowie uważają, że na małe zainteresowanie udziałem w referendum wpłynął m.in. długi weekend w związku z wypadającym w poniedziałek w USA Świętem Pracy (Labor Day). Poza tym dla wielu Polaków mieszkających w USA tematy, które były przedmiotem referendum, są zbyt odległe. - Dla osób, które mieszkają długo poza Polską, kwestie takie jak jednomandatowe okręgi wyborcze są dość abstrakcyjne. Ktoś musi bardzo interesować się sytuacją w Polsce, by mieć zdanie na ten temat - powiedział jeszcze przed wyborami wicekonsul w Nowym Jorku Mateusz Stąsiek. Dane Biura Spisu Ludności z 2000 roku mówią o 9,5 miliona mieszkańców USA deklarujących polskie pochodzenie. Polacy odpowiedzieli na trzy pytania: Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?