Za czerwcowym terminem, zamiast wcześniej proponowanego - majowego, opowiada się prezydent Kwaśniewski. To, że prezydent popiera pomysł przeprowadzenia referendum akcesyjnego w czerwcu, potwierdziła w rozmowie z reporterką RMF FM minister Danuta Huebner. Dodała jednak, że termin referendum zależy głównie od tego, czy Polska zdąży się przygotować do niego pod względem formalnym. Kilka tygodni temu premier Leszek Miller zaproponował termin 11 maja 2003 roku. Referendum w Polsce zapewne poprzedzi takie samo głosowanie na Węgrzech - to wynik wcześniejszych ustaleń. Prezydenci Polski, Czech i Węgier zdecydowali, że referenda akcesyjne będą odbywać się w tych krajach w regularnych odstępach czasu, poczynając od kraju, w którym poparcie dla UE jest największe (Na Węgrzech wynosi ono ok. 80 proc.) Ma to zdopingować do głosowania za członkostwem w Unii obywateli krajów, w których poparcie dla tego pomysłu jest mniejsze. Szymczycha: prezydent nie zajmuje się datą referendum Ani prezydent, ani jego Kancelaria nie zajmują się możliwymi datami referendum nt. przystąpienia Polski do Unii Europejskiej - powiedział dzisiaj sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha. - Prezydent, ani też jego kancelaria, nie zajmują się możliwymi datami referendum, nie rozstrzygają, który miesiąc jest lepszy: prezydent i jego kancelaria pracują nad tym, aby były warunki do przeprowadzenia referendum - powiedział Szymczycha. Według ministra te warunki to: "po pierwsze - terminowe zakończenie negocjacji akcesyjnych, tzn. do końca tego roku; po drugie - przyjęcie traktatu akcesyjnego przez Radę Europejską, Parlament Europejski, Komisje Europejską i przekazanie go, jako oficjalnego, europejskiego dokumentu do Polski; i po trzecie - uchwalenie przez Sejm ustawy o referendach, ustawy która by umożliwiała przeprowadzenie tego referendum". Szymczycha przypomniał, że projekt ustawy o referendach został przygotowany przez zespół ekspertów i - jako prezydencka inicjatywa - złożony do marszałka Sejmu. "Niestety z powodu nieodpowiedzialnych zachowań grupy posłów, blokujących obrady, nie mogło się odbyć pierwsze czytanie" - dodał minister. Podkreślał, że to ustawa określi, w jakim "rytmie" referendum będzie przygotowywane, ile dni musi upłynąć pomiędzy rozpisaniem, a datą przeprowadzenia referendum. Dlatego "mówienie dzisiaj o datach i skakanie po kalendarzu nie jest naszym zajęciem". - Nie ma żadnego sporu, dyskusji - jest praca nad tym, aby były w ogóle były warunki do przeprowadzenia referendum - podkreślał minister Kancelarii Prezydenta. Tymczasem minister ds. europejskich Danuta Huebner, która zastrzega, że o domniemanej propozycji prezydenta słyszała tylko od mediów, twierdzi, że referendum powinno odbyć się półtora miesiąca po podpisaniu przez Polskę Traktatu akcesyjnego. Według niej, traktat mamy podpisać najprawdopodobniej 16 kwietnia i w związku z tym referendum mogłoby się odbyć na początku czerwca. W ocenie Huebner, na kampanię informacyjną potrzebne będzie około półtora miesiąca od podpisania traktatu. - W związku z tym jest to najprawdopodobniej początek czerwca, ale pamiętajmy, że z drugiej strony naszym ograniczeniem są wakacje - mówiła.