- Na dniach to może nie, ale przed styczniem przyszłego roku, przed nową administracją amerykańską - powiedział L. Kaczyński w wywiadzie dla TVP Info, pytany kiedy należałoby przeprowadzić ratyfikację. Dopytywany, czy należało zwlekać ponad miesiąc z podpisaniem porozumienia z Amerykanami prezydent ocenił, że "nie było to konieczne". - Można było tej wojny nerwów uniknąć - mówił. 4 lipca premier Donald Tusk oświadczył, że oferta, którą polski rząd otrzymał od strony amerykańskiej, nie jest satysfakcjonująca i oczekuje, iż USA wezmą pod uwagę postulaty Polski dotyczące bezpieczeństwa naszego kraju. L. Kaczyński pytany był również, czy nasz kraj będzie bezpieczniejszy dzięki towarzyszącej umowie deklaracji politycznej, zgodnie z którą Stany Zjednoczone zobowiązały się do zapewnienia bezpieczeństwa Polsce i wszelkim obiektom amerykańskim rozmieszczonym na naszym terytorium. - Nic nam bezpośrednio nie grozi, trzeba jednak zabezpieczać się na przyszłość i trzeba budować relacje bilateralne z USA. Polska ma interes, aby w jednych sprawach działać kolektywnie w innych bilateralnie - uważał prezydent. Pytany, czy porozumienie z Amerykanami nie spowoduje, że dialog polsko-rosyjski przestanie istnieć, L. Kaczyński opowiedział, że "dotąd płynął bardzo cienkim strumykiem". Prezydent pytany był także, czy po wtorkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli jest szansa, że USA, UE i NATO będą w stanie zmobilizować się do tego, by obronić Gruzję przed Rosją. - Jest na to dużo większa szansa niż była. To jest dla mnie miłe rozczarowanie - ocenił prezydent. Jak podkreślił, "powiedział dzisiaj (sekretarz stanu USA - PAP) Condoleezzie Rice, że przede wszystkim oni muszą się zmobilizować, bo klucz jest w Stanach Zjednoczonych". - A jeśli Stany się zmobilizują to myślę, że postawa Europy będzie taka, że nie dojdzie do usunięcia władz (Gruzji), bo sądziłem, że to był plan maksimum Rosjan - dodał L. Kaczyński.