O wypadku, do którego doszło 13 lipca, i działaniach służb ratunkowych napisał we wtorek "Dziennik Zachodni". Ratownicy zabrali przytomną ofiarę wypadku do szpitala, w drodze mężczyzna stracił przytomność i ratownicy podjęli reanimację, jak się okazało bezskuteczną. Według relacji strażaków i policjantów, na które powołuje się gazeta, ratownicy wrócili na miejsce wypadku i zostawili ciało mężczyzny na poboczu. - Ta sytuacja wymaga bardzo szczegółowego wyjaśnienia, my poprosiliśmy wojewodę i wraz z nim prowadzimy postępowanie wyjaśniające" - mówił w środę w radiowych "Sygnałach Dnia" Arłukowicz. Przypomniał, że sprawę bada także prokuratura (sprawdza, czy nie doszło do znieważenia zwłok). Według niego ta sytuacja wzbudza bardzo wiele wątpliwości nie tylko prawnych, ale także etycznych. - Chciałbym wiedzieć, czy postępowanie było zgodne z procedurą - dodał minister. Minister ocenił, że obecnie obowiązujące rozporządzenie o orzekaniu zgonu pochodzi z 1961 r. - Te przepisy wymagają zmian. W tej chwili trwają prace nad zmianą tych przepisów - mówił. "Nie zamierzamy oszczędzać" - Ale we wszystkich naszych zachowaniach medycznych, oprócz przepisów, zawsze potrzebna jest doza zdrowego rozsądku, ale także wartości etycznych - podkreślił. Dopytywany o to, kto powinien płacić za orzekanie o zgonie, Arłukowicz stwierdził, że "dziś nie jest to szczegółowo doopisane". - Trwa dyskusja nad powołaniem instytucji koronera i rozstrzygnięcia w jakiej strukturze miałby funkcjonować, być może w strukturze samorządowej - mówił minister. Arłukowicz był także pytany o planowane oszczędności w jego resorcie. - Zaoszczędzę tyle, na ile pozwoli mi mój budżet, aby w żaden sposób nie odczuł tego żaden pacjent w Polsce - podkreślił minister. - Nie zamierzamy oszczędzać na procedurach leczniczych, na lekach, na refundacji. Chcemy szukać oszczędności być może w inwestycjach - wyjaśnił. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT: Zmarł w karetce. Załoga zostawiła ciało na poboczu