Przewietrzają wyrobiska i starają się doprowadzić je do takiego stanu, aby w najszybszym możliwym czasie mogła tam zjechać komisja badająca przyczyny katastrofy. Jak poinformował rzecznik kopalni Jan Sienkiewicz, komisja ekspertów, która spotkała się w " " w piątek, oczekiwać będzie na efekty pracy ratowników. Muszą oni przywrócić w chodniku atmosferę nadającą się do oddychania, ponieważ obecnie jest tam za mało tlenu i zbyt dużo pyłu. - Ratownicy wciąż pracują w aparatach tlenowych, w wysokiej, przekraczającej 30 stopni, temperaturze. Będą na dole przez całą sobotę i niedzielę - w przeciwieństwie do większości górników z kopalni, ponieważ w te dni nie jest prowadzone wydobycie - wyjaśnił Sienkiewicz. Kolejne zastępy ratowników, oprócz doprowadzenia wentylacji do ściany, w której miał miejsce wybuch, będą jednocześnie starać się przywrócić działanie pracującej pod ziemią aparatury pomiarowej, mierzącej m.in. stężenia metanu. Została ona uszkodzona podczas wybuchu. Trzeba zamontować m.in. nowe czujniki. Wciąż wszystkie prace w rejonie katastrofy prowadzą wyłącznie ratownicy. Warunki w tej części kopalni - mimo utrzymującego się na poziomie ok. 1,7 proc. stężenia metanu - są bardzo trudne. Gdy sytuacja unormuje się, akcja ratownicza zmieni się formalnie w akcję profilaktyczną - ratownicy nadal będą zabezpieczać wyrobisko i kontrolować panujące w nim warunki, ale będą obowiązywały inne procedury. W piątek w "Halembie" spotkali się członkowie komisji, powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Piotra Buchwalda. Oprócz ekspertów nauki górniczej w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy, oraz prowadzącej własne śledztwo prokuratury i policji. Członkowie komisji analizowali tego dnia m.in. eksploatację, a potem likwidację wyrobiska, gdzie doszło do wybuchu metanu, od jego uruchomienia do chwili katastrofy. Zlecili również sześć szczegółowych ekspertyz, dotyczących m.in. analizy zagrożenia metanowego i pożarowego przed katastrofą, stanu przewietrzania wyrobisk, technologii prowadzenia robót likwidacyjnych. Jedna z ekspertyz będzie dotyczyła zainstalowanych w kopalni czujników metanometrycznych oraz sprawności ich działania. Zbadany zostanie również cały sprzęt, który uda się odnaleźć w miejscu katastrofy. Poza czujnikami metanometrii, będą to m.in. aparaty ucieczkowe, które mieli ze sobą zabici górnicy oraz ich lampy. Członkowie komisji mają nadzieję, że uda się znaleźć chociaż szczątki tych urządzeń i m.in. na tej podstawie wnioskować o przyczynach i przebiegu katastrofy. Komisja nie ustaliła na razie terminu kolejnego posiedzenia. Według Buchwalda, powinno ono odbyć się w połowie grudnia, jednak będzie to zależało od możliwości przeprowadzenia wizji lokalnej. Wizja lokalna w miejscu katastrofy m.in. umożliwi członkom komisji podjęcie decyzji, w jaki sposób prowadzić dalsze prace w wyrobisku. Wyniki badań laboratoryjnych pobranych próbek pozwolą m.in. zweryfikować wysuniętą przez część członków komisji hipotezy, że większość ofiar wtorkowej katastrofy zginęła na skutek wybuchu pyłu węglowego, który mógł nastąpić po poprzedzającym go wybuchu metanu. Pieniądze na przeprowadzenie ekspertyz zapewni rząd. Do końca tego roku WUG ma otrzymać 60 tys. zł, a w 2007 r. - 140 tys. zł. Komisja ma przedstawić wyniki swoich prac najpóźniej do końca marca przyszłego roku. Raport specjalny: Tragedia w kopalni Na placu przed kopalnią "Halemba" w piątek wieczorem wciąż płonęły tysiące zniczy. Mieszkańcy Rudy Śląskiej i pobliskich miast zapalają i ustawiają je wokół kopalnianego zegara. Wtorkowy wybuch metanu w kopalni "Halemba" zabił 23 górników. 15 z nich to pracownicy współpracującej z kopalnią firmy usługowej. Ciała ostatnich ofiar ratownicy odnaleźli w czwartek nad ranem po blisko 38 godzinach akcji ratowniczej. Okoliczności tragedii, do której doszło na poziomie 1030 m, badają organy nadzoru górniczego, policja i prokuratura. Kopalnię i jej kooperantów skontrolują też Państwowa Inspekcja Pracy i Najwyższa Izba Kontroli.