Ratownicy medyczni podzieleni. Część twierdzi, że porozumienie z ministrem zdrowia nie obowiązuje, a protest trwa
Porozumienie podpisane przez Piotra Dymona przewodniczący Prezydium Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych i szefa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych nie kończy protestu pracowników pogotowia ratunkowego - twierdzą niezrzeszeni ratownicy, którzy przyłączyli się do protestu medyków w "białym miasteczku". Ich przedstawiciel Bartłomiej Matyszewski zapowiedział, że karetki nadal będą nieobsadzone, a wypowiedzenia ratowników wkrótce nabiorą mocy.
- Wczoraj zostało podpisane porozumienie. To porozumienie zostało podpisane przez jedna osobę, nie było żadnej konsultacji z związku z tym porozumieniem ze środowiskiem ratowników medycznych. My nie zgadzamy się na to, co tam się wydarzyło, co zostało podpisane - powiedział ratownik medyczny Bartłomiej Matyszewski. Według niego Piotr Dymer, który w imieniu Komitetu Protestacyjnego Ratowników Medycznych podpisał się na dokumencie z treścią porozumienia, reprezentuje tylko cześć środowiska, którą zrzesza Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych.
Matyszewski stwierdził, ze porozumienie nie reguluje wielu kwestii.
- W dalszym ciągu nie jest rozwiązanych wiele sytuacji. W dokumencie, który został nam przedstawiony, zostali pominięci ratownicy pracujący w SOR-ach, na izbach przyjęć, w transporcie. oni w ogóle nie zostali ujęciu w tym dokumencie, a sam dokument zawiera takie informacje, na które my się nie zgadzamy. Stawki, na które żaden z nas nie przystaje - powiedział Matyszewski, który reprezentuje ratowników niezrzeszonych w organizacjach związkowych i branżowych.