- Wydałem polecenie, by zdjąć z niego (raportu) klauzulę tajności. Raport jest dość rzetelny, ale nie odkrywczy. Nie był efektem śledztwa, tylko opisał zdarzenia, które uzasadniały krytyczną ocenę CBA - powiedział szef rządu w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", którego fragmenty zostały opublikowane na stronie internetowej gazety. - Ale powiem otwarcie: w pewnym sensie CBA jest "bardziej ich", zaś ABW - "bardziej nasza". To chyba jedyny sposób na to, by żadna władza nie mogła się czuć bezkarnie, bo "check and balance" realizuje się też poprzez kontrolną rywalizację służb - dodał Tusk. Szef CBA Mariusz Kamiński nie stawił się na październikowym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych, która miała się zająć raportem dotyczącym działalności CBA, ponieważ odmówiono mu dostępu do tego dokumentu. Premier mówił wówczas, że będzie rozmawiał z Piterą, aby wyjaśniła sprawę. Pitera przekazała szefowi rządu materiał dotyczący działalności CBA. Status dokumentu i jego tajność budzą spory. W lutym Pitera tłumaczyła, że raport jest jedynie notatką powstałą w formie elektronicznej, nie ma podpisu ani tytułu, nie posiada też oznaczeń kancelaryjnych. W kwietniu mówiła zaś, że raport jest oficjalnym dokumentem opatrzonym klauzulą "tajne" i przechowywanym w kancelarii tajnej. W październiku zapowiedziała, że Kamiński będzie mógł się zapoznać z raportem dopiero, kiedy skończy się nim zajmować sejmowa komisja śledcza do spraw nacisków. Premier powiedział "Rz", że CBA zostało politycznie wykorzystane przez PiS w czasie rządów tej partii w Polsce. - Nie wydaje mi się, ja to wiem. Nie wyciągniecie ode mnie szczegółów, ale wiem. Przez ostatnich kilka miesięcy rządów premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu coraz mocniej wydawało się, że władza jest po to, by jej bronić, także przy użyciu takich instytucji - zaznaczył. Tusk dopytywany dlaczego nie dąży do odwołania Mariusza Kamińskiego ze stanowiska, podkreślił, że ma "dużo zastrzeżeń do jego zachowań politycznych, że jest stronniczy, mocno nacechowany swoją sympatią polityczną - krew z krwi PiS". - To miało i zapewne nadal ma wpływ na praktykę CBA. Tylko korzyści z tego płynące, takie sanacyjne - dla Polski i dla rządu - są większe niż straty. Wolę, by dzisiejsza władza wiedziała, że nie tylko ja jej patrzę na ręce. Ale że patrzy na nią też ktoś, kto jej bardzo nie lubi i ma poważną służbę w ręku. Kamiński bardzo mobilizuje PO do tego, by było jak najmniej wpadek - mówił premier.