Opracowanie ma 53 strony i zawiera analizę sytuacji gospodarczej i ekonomicznej Polski. Co z niej wynika? - W 2012 r. Polska nie będzie miała jeszcze biletu ekonomicznego do przyjęcia euro - zdradza prof. Ryszard Domański z Katedry Polityki Pieniężnej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. To pod jego przewodnictwem działał czteroosobowy zespół naukowców, którzy na zlecenie kancelarii przygotowywał analizę. - Prezydent chciał mieć bezstronną opinię naukowców - wyjaśnia Piotr Kownacki, szef kancelarii prezydenta. - Dlatego poprosiliśmy o merytoryczne argumenty za i przeciw wprowadzeniu euro w Polsce. W swoim dokumencie profesorzy sugerują, by decyzję o wejściu do strefy euro powiązać z planowaniem budżetu Unii Europejskiej po roku 2013. - Wtedy będziemy wiedzieli na jaką pomoc możemy liczyć w następnych latach. Teraz jesteśmy zbyt biednym krajem - mówi prof. Domański. Jako przykład podaje, że na badania i rozwój wydajemy trzy razy mniej niż najbiedniejsze kraje UE. Zdaniem profesora Stanisława Gomułki, eksperta BCC i byłego wiceministra finansów w rządzie Donalda Tuska, te argumenty nie są trafione. - Właśnie biedniejsze kraje mogą najwięcej zyskać na wejściu do strefy euro - mówi. Wśród korzyści wymienia zmniejszenie kosztów obsługi długu publicznego, eliminację ryzyka kursowego w przypadku wymiany handlowej ze strefą euro , zwiększenie atrakcyjności kraju dla inwestycji długoterminowych. Katarzyna Borowska, Agata Kondzińska