- Platforma przeczekała Biała Księgę PiS-u, która stanowi raczej taki zbiór insynuacji, niż jakieś osiągniecie badawcze. I bardzo spokojnie, w połowie lata ogłosiła bardzo merytoryczny, bardzo wiarygodny, aczkolwiek bardzo ostrożny raport. Jest to raport rządowy, a raport rządowy to raport Platformy Obywatelskiej. Ten raport różni się od dwóch poprzednich dokumentów - stanowi przeciwieństwo raportu komisji MAK i raportu PiS - podkreśla politolog. Raport Millera jest w jego przekonaniu "raportem ściśle technicznym, pragmatycznym, rzeczowym. Brakuje w nim jednak dwóch elementów - wzmianki o obecności gen. Błasika w kokpicie i możliwość nieformalnego nie tyle przymusu, bo to za mocne słowo, ale wymuszania decyzji. To ukłon rządu w stronę elektoratu PiS, a zwłaszcza duży ukłon pod adresem tragicznie zmarłych. Nie ma mowy o elemencie winy czy to prezydenta, czy to gen. Błasika, czy to kogokolwiek". - Raport nie zadowoli rzecz jasna PiS, tych wyborców tej partii, którzy nie lubią Rosjan. Nie zadowoli też tych, takich jak ja, którzy uważają, że jednak były naciski. Cała wina w raporcie komisji Millera została zrzucona na system - kształcenia, szkolenia, związany z dyscypliną w armii. Także system po stronie rosyjskiej - mówi Kik.