Według definicji opracowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę patostreaming to treści prezentowane w sieci w postaci transmisji internetowej (stream), fragmentów transmisji (shoty), filmów, zdjęć i innych form przekazu, w których nadawca lub grupa nadawców prezentują zachowania sprzeczne z normami społecznymi, niosące demoralizujący przekaz, obejmujący zachowania takie, jak przemoc fizyczna, psychiczna i seksualna. Promują zażywanie substancji psychoaktywnych, gloryfikują poniżanie, lekceważenie innych. O skali zjawiska alarmują organizacje pozarządowe, wychowawcy, psychologowie i badacze społeczni. Zwracają uwagę, że treści te mogą oglądać dzieci, czego rodzice często nie są świadomi. Zlecone przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę badanie na temat patotreści w internecie przeprowadzono wśród 400 polskich nastolatków w wieku 13-15 lat w marcu i kwietniu 2019 r. Raport z badań został opracowany przez fundację wspólnie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Jak wskazują autorzy raportu, jest to pierwsza próba naukowego zdiagnozowania tego zjawiska, opisania jego specyfiki, skali, wpływu na młodych odbiorców oraz jego ram prawnych. Z badania wynika, że o patotreściach słyszało 84 proc. badanych. 37 proc. zadeklarowało, że oglądało tego typu nagrania (w tym 15 proc, - regularnie), a 43 proc. ma z nimi kontakt co najmniej raz w tygodniu. Z jakiego źródła? Głównym źródłem wiedzy nastolatków na ten temat jest informacja ustna od osoby znajomej (53 proc. wskazań). 30 proc. badanych trafiło na patotreści przypadkiem, bo np. wyświetliły się jako polecane przez strony lub aplikacje z filmami. 29 proc. usłyszało o tym w mediach. Dla 27 proc. respondentów źródłem informacji był link od znajomych. Dlaczego? Ciekawość to najczęstszy powód oglądania patotreści - wskazuje ją trzy czwarte badanych. Mniejsze znaczenie mają takie powody, jak nuda (29 proc.), chęć rozrywki (24 proc.) i chęć bycia na czasie (10 proc.). Oglądający patotreści robią to najczęściej regularnie - średnio pięć razy w miesiącu. Respondenci deklarują, że najczęściej oglądają shoty, czyli wybrane fragmenty patostreamów na YouTube (73 proc.). Są one dla młodzieży bardziej interesujące od długich relacji na żywo. Patostreamy ogląda 45 proc., a posty w mediach społecznościowych z takimi treściami śledzi 40 proc. nastolatków. Co w reakcji? 65 proc. respondentów deklaruje, że podjęło jakąkolwiek aktywność po oglądaniu patotreści. Najczęściej oznaczali oni filmy jako nielubiane (47 proc.). Trzy kolejne aktywności o porównywalnym odsetku wskazań (ok. 30 proc.), to: udostępnianie treści znajomym, polubienie filmu oraz komentowanie shotów na YouTube. 18 proc. udziela się podczas patostreamów na czacie. Z kolei 5 proc. nastolatków wpłaca patostreamerom darowizny. Większość osób (88 proc.), które oglądały patotreści, twierdzi, że było to dla nich niepokojące doświadczenie. Wielokrotnie takie odczucia po obejrzeniu tego typu materiałów miała 23 proc.. Konieczny zakaz? Z raportu wynika, że patotreści postrzegane są przez młodzież przede wszystkim jako szkodliwe, zachęcające innych do naśladowania patologicznych zachowań (87 proc.), a co za tym idzie powinny być zakazane w internecie (82 proc.). Bardziej krytyczne w stosunku do tych materiałów są osoby, które ich nie oglądały, a tylko o nich słyszały. Krytycznie częściej wypowiadają się dziewczęta. Młodsze dzieci (10-12) są bardziej skłonne do oglądania tych treści. 38 proc. badanych uważa, że patotreści pokazują prawdziwe życie. Tylko co piąty widz deklaruje, że lubi je oglądać. Twórcy rozpoznawalni? Każdy z respondentów, którzy widzieli patotreści, potrafił podać przynajmniej jednego ich twórcę. Według autorów raportu wskazuje to na stosunkowo dużą rozpoznawalność nadawców. Zarazem tylko 18 proc. zgadza się ze stwierdzeniem, że niektórzy twórcy tego typu nagrań im imponują. Autorzy badania wskazują, że niepokojąco wysoki jest odsetek osób (38 proc.), które zgadzają się z tym, że zamieszczanie takich nagrań w sieci to dobry sposób na zarabianie pieniędzy. Ilustruje to wypowiedź jednego z respondentów wywiadu grupowego: "Żadne pieniądze nie śmierdzą". Ingerencje dorosłych 59 proc. badanych wskazało, że ktoś dorosły rozmawiał z nimi na temat patotreści. Najczęściej był to rodzic (59 proc.), częściej mama (51 proc.) niż tata (33 proc.). 17 proc. osób deklaruje, że rozmowę o tym problemie podjął nauczyciel lub nauczycielka, a 7 proc., że psycholog lub pedagog szkolny. Głos RPD Raport z badań patotreści w internecie został zaprezentowany podczas czwartkowej konferencji w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak mówił Adam Bodnar, wszystko zaczęło się od skargi obywatela, która wpłynęła rok temu do Biura RPO. Skarżył się, że sąsiedzi zakłócają życie, słychać kłótnie, występuje przemoc, jest alkohol, często przyjeżdża policja. Okazało się, że sąsiad transmituje to wszystko w sieci, za co dostaje pieniądze. Bodnar zwrócił uwagę, że w patostreamingu występują konkretni ludzie - ofiary przemocy czy poniżania, których nikt nie broni. Co więcej - jak zauważył - ludzie wpłacają pieniądze, by były one bite czy poniżane. RPO ocenił, że w tej sprawie "występuje swego rodzaju zaniechanie organów ścigania; przestępstwa z internetu są ścigane dość niemrawo".