- Odbieram to również trochę z niepokojem, czy nie chcą niektórzy politycy rozwalić CBŚ - wprost mówi o swoich obawach Adam Rapacki. Według niego, jedynie scentralizowana policja śledcza może działać bezstronnie i nie podlegać naciskom politycznym. Obawy te mogą wydawać się słuszne, ponieważ Józef Oleksy już zapowiada, że zastanawia się nad zmianami w Biurze: - Rozważamy też jakąś formułę decentralizacji, żeby była np. śledcza policja na szczeblu kraju. Według Rapackiego spowodowałoby to zwiększenie kontroli politycznej nad - nieposkromionym dotychczas przez SLD - CBŚ. Nieoficjalnie mówi się, że całe zamieszanie z Biurem to zemsta SLD za akcje, które pogrążyły polityków Sojuszu m.in. posłów Długosza, Jagiełłę i Sobotkę, oskarżonych w związku z aferą starachowicką. Komendant główny policji: pierwszy poinformowałbym o nadużyciach Gdyby były nadużycia w CBŚ byłbym pierwszą osobą, która zgłosiłaby to do prokuratury - zapewnił dzisiaj komendant główny policji nadinsp. Leszek Szreder, komentując doniesienia mediów o rzekomych defraudacjach pieniędzy z programu ochrony świadka koronnego. W niedzielę wieczorne "Fakty" TVN podały, że w CBŚ rozpłynęły się ogromne pieniądze przeznaczone na program ochrony świadka koronnego. Według dziennikarzy stacji, defraudacji mogło ulec od miliona do czterech milionów złotych z tajnych środków operacyjnych na ten program. W mediach pojawiły się także informacje o wewnętrznych dochodzeniach prowadzonych w CBŚ od ponad dwóch miesięcy. Szreder podkreślił, że "mówienie dzisiaj o efektach, wynikach kontroli w CBŚ, a już o nadużyciach sięgających takich astronomicznych kwot jest przesadą". - Trwają kontrole w CBŚ ale one są naturalną koleją rzeczy; takie jakie prowadzi się w każdej komórce Komendy Głównej, czy wojewódzkiej. Ja zarządziłem również takie kontrole w CBŚ - dodał Szreder.