Na miejscu do dyspozycji miejscowej policji zostali także zatrzymani dwaj kierowcy i pilot wycieczki. Rządowy samolot, którym w piątek poleciały do Serbii rodziny poszkodowanych, wrócił do portu w Pyrzowicach k. Katowic dzisiaj wczesnym rankiem. Na pokładzie rannymi opiekowali się polscy lekarze i ratownicy medyczni oraz psycholog. Dwaj psychologowie pozostali na razie w Serbii. - Stan psychiczny wielu poszkodowanych wręcz nie pozwalał na rozmowę z nimi. Bałem się pytać, jak się czują - relacjonował na lotnisku koordynujący z ramienia rządu akcję pomocy wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który również przyleciał rządowym tupolewem. Wprost z lotniska poszkodowani zostali przewiezieni na badania do śląskich szpitali: Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach (dzieci) oraz Szpitala Wojewódzkiego im. św. Barbary w Sosnowcu (dorośli). Lżej ranni zostali przewiezieni tam autokarami, najciężej ranne dzieci - karetkami pogotowia. Wśród rannych są także osoby, których stan jest poważny. Kilkoro dzieci było transportowanych w specjalnych, sztywnych noszach, zabezpieczonych folią. Dziś rano, po przeprowadzeniu badań, służby prasowe szpitali mają poinformować o stanie zdrowia rannych. Spośród 13 osób, które pozostały w Serbii, sześć wciąż znajduje się na oddziałach intensywnej terapii szpitali w Nowym Sadzie. Ich stan jest poważny. Cztery osoby, również w Nowym Sadzie, są na oddziałach chirurgii i chirurgii plastycznej. Stan trzech innych osób jest lepszy. To dziewczynka, przebywająca na obserwacji w szpitalu w Belgradzie, kobieta z obrażeniami żeber hospitalizowana w Zvornicy oraz mężczyzna, który pozostał w szpitalu w Nowym Sadzie ze względu na leczoną tam żonę. Podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami Łukaszczyk chwalił serbskie służby ratownicze. Podkreślił, że rannych udało się przywieźć do Polski w ciągu 12 godzin od momentu, kiedy na miejsce poleciał polski samolot z rodzinami poszkodowanych. Część przedstawicieli rodzin (ok. 20 osób) w sobotę wróciła, część (13 osób) pozostała na miejscu. Zapewniono im nocleg w miejscowej szkole. Ciała ofiar wypadku zostały już zidentyfikowane; przeprowadzono m.in. badania DNA. Samolot nie przywiózł zwłok, będą one przetransportowane do Polski później. Jak mówił wojewoda, rozmowy z bliskimi ofiar (w wypadku zginęło sześć osób) były dla niego najtrudniejsze. - To była dla mnie najtrudniejsza rozmowa - z żoną zmarłego i jego 6-letnią córką, kiedy musiałem wytłumaczyć im, że ojciec zginął, a one wracają do Polski - powiedział Łukaszczyk. Na razie nie ma potrzeby, aby rządowy samolot wracał do Serbii. Być może nastąpi to później, kiedy do kraju będą mogli wrócić kolejni ranni i ich rodziny. Dziś w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim wojewoda ma spotkać się z organizatorami wyjazdu oraz ubezpieczycielem. Jak mówił, zamierza zdyscyplinować ich, prosząc o szybkie działania w zakresie pomocy poszkodowanym. Zwrócił uwagę, że przedstawiciele biura podróży i przewoźnika po wypadku nie pojawili się w Nowym Sadzie. Łukaszczyk ocenił, iż z punktu widzenia sprawności pomocy, dobrze się stało, że działania w tym zakresie wzięła na siebie administracja rządowa.