Do wypadku doszło wczoraj rano w okolicach miejscowości Indija, w odległości ok. 20 km od Belgradu. Według relacji świadków, kierowca stracił panowanie nad kierownicą i wypadł z drogi, zatrzymując się w rowie. W wypadku zginęło sześć osób: dwoje dzieci, jedna kobieta i trzech mężczyzn. Ciężko rannych zostało dziewięć osób, a lżej - 31. Spośród 46 pasażerów autokaru, którzy dziś rano przylecieli rządowym TU-154 na katowickie lotnisko w Pyrzowicach, 27 dzieci - w wieku od 7 lat - trafiło na badania do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD) - największej tego typu placówki w woj. śląskim. Jak powiedziała podczas konferencji prasowej w Katowicach dyrektor GCZD dr Ewa Emich-Widera, trwające od rana badania wykazały, że najpoważniejszymi urazami fizycznymi przybyłych do Polski dzieci są złamania rąk (u dwojga), a także powierzchowne obrażenia głowy, potłuczenia i otarcia. Według chirurgów, dwa złamania przedramion zostały w Serbii bardzo dobrze zaopatrzone i nie wymagają dalszego leczenia. Jedno dziecko przeszło już w Katowicach szczegółową konsultację neurochirurgiczną, która jednak nie wykazała niepokojących objawów. Poważniejsze są psychiczne skutki wypadku. Według szpitalnych psychologów, większość dzieci oraz członków ich rodzin nadal przeżywa związane z tym napięcie. W przypadku lżej poszkodowanych dzieci pojawia się już uczucie ulgi, wynikające z bliskości domu i dobrej opieki. U nich - w opinii specjalistów - powoli znika też poczucie bezradności i zagubienia. Gorsza jest sytuacja i nastrój u dzieci, które ucierpiały, tracąc bliskich bądź znajomych. - Musimy przy nich być i towarzyszyć. Chłopiec i dziewczynka są w bardzo tragicznej sytuacji, oboje stracili najbliższych członków rodziny; są też dzieci, które znały ofiary wypadku. One to przeżywają, nadal są w szoku - mówiła psycholog Justyna Dubiel. Zaznaczyła, że poza opieką szpitalnych psychologów dzisiaj, poszkodowane dzieci będą mogły z niej korzystać w kolejnych dniach. Dzieci i ich rodziny będą też mogły kontaktować się ze specjalistami psychologii i psychiatrii GCZD po wypisaniu z tego szpitala. Spośród rozmieszczonych do popołudnia na oddziałach dzieci, 14 trafiło na chirurgię, 7 na ortopedię i 4 na neurologię. Badania pozostałych trwały. Przez cały czas przy prawie wszystkich małych pacjentach przebywali rodzice lub inni bliscy krewni, których tożsamość została zweryfikowana; jednym chłopcem do czasu przyjazdu rodziny zajmowała się pielęgniarka. Choć lekarze GCZD pierwotnie zakładali, że wszystkie dzieci - nawet te, u których badania nie wykażą poważnych obrażeń - będą w Katowicach profilaktycznie hospitalizowane przez co najmniej jedną dobę, dwoje - na prośbę własną i rodziców - dzisiaj wypisano do domów. Według lekarzy, w niedzielę szpital opuści "duża część" pacjentów. Stan dwóch najciężej rannych chłopców, którzy pozostają w serbskim szpitalu w Nowym Sadzie, jest stabilny, ale dzieci nadal przebywają na oddziale intensywnej terapii - poinformowali lekarze z tego szpitala. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - podkreślono na konferencji prasowej. Lekarze w tej chwili nie mogą ocenić, kiedy chłopcy będą mogli opuścić szpital.