Jak przypomniała w rozmowie z gazetą, po wprowadzeniu programu 500 plus wskaźnik dzietności wzrósł. "W 2014 roku wynosił 1,29 i byliśmy na szarym końcu wśród wszystkich krajów świata. Ten wskaźnik wzrósł w 2017 roku do 1,45, a w 2018 roku mieliśmy niewielki spadek do 1,44. Natomiast skok z 1,29 do 1,45 to jest jakaś zmiana" - zauważyła. Zaznaczyła, że wskaźnik materialny odgrywa rolę w decyzji o powiększeniu rodziny, a trzeci rok z rzędu rośnie liczba urodzeń trzecich i kolejnych dzieci. "Nie wydarzyło się to od lat 90." - dodała. Oceniając pomysł powołania Rady Rodziny, która skupić się ma na socjalnych kwestiach i na problemach rodzin stwierdziła, że "zawsze jest potrzeba opiniowania, konsultacji, zebrania takiego szerszego forum, poczucia, że rodziny wprost się włączają". "To na pewno dobry ruch, tak jak powołanie pełnomocnika ds. demografii" - oceniła. Rafalska pytana o interesujące rozwiązania dotyczące polityki rodzinnej innych krajów europejskich przyznała, że Polska przyglądała się tym systemom cały czas. "Patrzyliśmy, co robili Francuzi, co robią Węgrzy, jakie świadczenia mają Niemcy. To wszystko było analizowane" - oznajmiła. "Polski rząd nie jest marginalizowany w Brukseli" "Wiemy, że w całej Europie dzietności sprzyjają dostępność do bezpośredniej opieki nad dzieckiem, stabilna rodzina. Nic nowego nie odkryliśmy. Co najwyżej byliśmy zdumieni, że atakowano nas za 'rozdawnictwo' " - dodała. Rafalska zaznaczyła też, że polski rząd nie jest marginalizowany w Brukseli, jak stara się to przedstawić opozycja. "Ani na brukselskich korytarzach, ani podczas obrad komisji, w której pracuję, absolutnie nic takiego nie zauważam" - stwierdziła. Dodała jednak dalej, że jeżeli spotyka się z jakąkolwiek agresją, to ze strony "naszych parlamentarzystów, którzy na sesjach parlamentarnych wylewają cały swój jad na polski rząd, polskie rozwiązania. Wrogo odnoszą się do wszystkiego". Jej zdaniem to wstyd. "Mam wrażenie, że wtedy część patrzy ze zdumieniem, bo własnego gniazda się nie kala" - podsumowała.