Do zatrzymania Rafała Ziemkiewicza doszło w sobotę rano na lotnisku Heathrow. Przyleciał do Anglii wraz z żoną i córką, która zaczyna studia na Oxfordzie, na wydziale biochemii. - Chciałem być na inauguracji roku akademickiego, jestem dumny z tego, że córka dostała się tu na studia. To najlepszy wydział w tym kierunku w Europie. Niestety, nie wyszło - powiedział Ziemkiewicz. Zatrzymanie Ziemkiewicza Dziennikarza, publicystę i autora książek zatrzymano na lotnisku, na przejściu granicznym. - Przez 1,5 godziny byłem zwodzony, że to problem techniczne. Zapewniano, że zaraz zostanę wpuszczony. Przez następne dwie godziny nic się nie działo. Zadzwoniłem więc do konsula - relacjonował w rozmowie z portalem Salon24. Następnie - jak mówił - poproszono go do "pokoju przesłuchań", zebrano od niego odciski palców, zrobiono rewizję osobistą i wykonano zdjęcia, a po pół godzinie powiedziano, że jest aresztowany. Zabrano rzeczy osobiste, dokumenty, leki na cukrzycę i telefon. W dokumencie, w którym uzasadniono odmowę wjazdu do Wielkiej Brytanii napisano m.in., że poglądy Ziemkiewicza "stoją w sprzeczności z brytyjskimi wartościami". Jako podstawę prawną podano paragraf V 3.3 Załącznika V Zasad imigracyjnych dla odwiedzających. Ziemkiewicz o zatrzymaniu: Złamali prawo międzynarodowe "To jest ich kraj i Brytyjczycy mogą sobie każdego wpuszczać albo nie wpuszczać, to jest ich prawo. Gdyby powiedzieli, że mnie po prostu nie wpuszczają, to wszystko byłoby w porządku. Zgodnie z Międzynarodowym paktem praw obywatelskich i politycznych, podpisanym również przez Wielką Brytanię, nie można nikogo traktować inaczej ze względu na jego poglądy. Jeśli nie wymówili tego paktu, a napisali oficjalnie w piśmie, że nie wpuszczają mnie z powodu moich poglądów, to złamali prawo międzynarodowe" - stwierdził Rafał Ziemkiewicz w wywiadzie dla portalu "Press.pl". "Jak może się czuć człowiek opluty i zniesławiony? To dla mnie coś szokującego, że pojawią się w przestrzeni publicznej określenia, jakobym ja był jakimś rasistą, islamofobem czy antysemitą. Jak sądzę, na tym bezmyślnie oparli się Anglicy, bo nie było z ich strony próby zweryfikowania tych oszczerstw. Powołano się tylko na opinie, a to skandaliczne. Nikt nie wskazał żadnego konkretnego cytatu" - dodał dziennikarz. Ziemkiewicz domaga się zdecydowanej reakcji polskich władz. Sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk w poniedziałek zapowiadał podjęcie kroków dyplomatycznych. "Zaproszę w tym tygodniu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Panią Ambasador Annę Clunes by upewnić się, że wolność słowa należy do katalogu brytyjskich wartości i zapytać jak koresponduje to z postawą brytyjskich służb w sprawie Rafała Ziemkiewicza" - napisał sekretarz stanu na Twitterze.