Gdy w lecie Rafał Trzaskowski rywalizował z Andrzejem Dudą w wyborach na prezydenta Polski, obiecał, że jedna z ulic w Warszawie będzie nosić imię Lecha Kaczyńskiego. - Propozycje w tej sprawie zgłosi na sierpniowej sesji Rady Warszawy - informowała pod koniec lipca rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka. Jednak ostatecznie w stolicy nadal nie ma szlaku poświęconego byłemu prezydentowi miasta oraz głowie państwa. O ewentualne decyzje w tej sprawie Marcin Fijołek zapytał Trzaskowskiego w piątkowym programie "Graffiti" w Polsat News. - Obiecałem, że taki wniosek złożę i tak będzie. Będzie on jeszcze jesienią - zapewnił prezydent Warszawy. Trzaskowski: Ostateczną decyzję podejmą radni Jak dodał, wstępnie konsultował się w tym temacie z radnymi stolicy, a ich rozmowy dotyczyły także lokalizacji. Zastrzegł przy tym, że to oni podejmą ostateczną decyzję w tej sprawie. Przez krótki czas w Warszawie znajdowała się ulica Lecha Kaczyńskiego. Decyzją wojewody mazowieckiego z końca 2017 r. w ramach "dekomunizacji" przemianowano tak Aleję Armii Ludowej, wchodzącą w skład Trasy Łazienkowskiej. Zarządzenie to uchylił jednak Wojewódzki Sąd Administracyjny, a droga otrzymała poprzednią nazwę. Trzaskowski o działaniach policji: Obrazki jak na Białorusi Prowadzący "Graffiti" pytał Trzaskowskiego również o działania policji podczas środowej manifestacji Strajku Kobiet, którą zorganizowano na placu Powstańców Warszawy. "Gaz łzawiący przeciwko kobietom? Naprawdę, policjo? Użycie przymusu bezpośredniego musi być uzasadnione i proporcjonalne, musi być ostatecznością. Uważam, że użycie go wobec demonstracji kobiet i młodzieży nie miało podstaw. Policjantów było dużo więcej niż protestujących" - tak zajścia przed budynkiem TVP prezydent stolicy komentował w mediach społecznościowych. Jak stwierdził Trzaskowski w Polsat News, w działaniu funkcjonariuszy sprzed dwóch tygodni "było widać pewną powściągliwość", a w jego ocenie zachowywali się wtedy "tak, jak powinni". - Jednak w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z nadużyciem siły. Tajniacy bili pałkami kobiety. To obrazki jak na Białorusi i powinny być tego konsekwencje - stwierdził. "Nie zabiegam o ochronę ze strony policji" Marcin Fijołek przywołał wtedy zdanie policji, która twierdzi, że jej działania były reakcją na napieranie kordonu mundurowych. - Co innego, jeśli policjant zasłoni się tarczą czy (kogoś) odepchnie. Natomiast to było wysyłanie antyterrorystów do bicia kobiet, dlatego Platforma Obywatelska składa wniosek o wotum nieufności dla Jarosława Kaczyńskiego. To on kazał zaostrzyć kurs i się z tym nie kryje - uznał Trzaskowski. Prowadzący zapytał swojego gościa, czy prawdą jest, że policja ochraniała jego dom 11 listopada, gdy ulicami stolicy przeszedł Marsz Niepodległości. - Dowiedziałem się, że kibice wybierali się wtedy pod mój dom, ale co to ma wspólnego? Policja musi zachowywać się neutralnie, nie zabiegam o ochronę z jej strony - zapewnił.