Trzaskowski w TOK FM pytany był o opinię, że jeśli będzie chciał kontynuować inicjatywę ruchu "Wspólna Polska" wiosną, to właściwie zacznie od początku. Wiceszef PO odparł, że "należy się liczyć z tym, że PiS będzie rządził przez kolejne lata", więc trzeba się przygotować do wygrania wyborów "w sposób spokojny" i "pracując organicznie". Podkreślił, że jego celem nie jest utworzenie nowej partii politycznej. Wyjaśniał, że skupia się na organizacji ruchu, tak aby po zluzowaniu obostrzeń pandemicznych móc zacząć działać "z jeszcze większym impetem". "Trzeba cierpliwości" W rozmowie zauważono, że liczba osób, które zapisały się do "Wspólnej Polski", utrzymuje się od jesieni na poziomie 18 tysięcy. Zapytany, czy sukces polityczny, który miał, osiągając wysokie poparcie w wyborach prezydenckich z lipca, nie został zmarnowany, Trzaskowski odpowiedział: - Zobaczymy za kilka miesięcy. Bardzo wielu komentatorów przede wszystkim chciałoby widzieć kolejną partię polityczną. Ja od samego początku mówiłem, że nie będzie żadnej partii politycznej. Mówiłem od samego początku, że trzeba cierpliwości. - Mówiłem od samego początku, że musimy pracować organicznie, że tego się nie zrobi w miesiąc, dwa, tak jak niektórzy oczekują, że jeden czy drugi ruch na szachownicy politycznej doprowadzi natychmiast do upadku PiS-u. Dojrzałości troszeczkę potrzeba - przekonywał prezydent stolicy. "Ta energia wróci" Na uwagę, że być może jego wyborcy z lipca już zapomnieli, że miał cokolwiek budować, Trzaskowski odparł, że "to się okaże" za kilka miesięcy, gdy ruch będzie jeździł po Polsce. - Gwarantuję, że ta energia wróci. Może nie będzie to taka energia jak w czasie kampanii wyborczej, (...) ale jestem absolutnie przekonany, że ludzie czekają na silne ruchy ze strony opozycji - podkreślił. Jak zaznaczył, nie zapowiadał "ani nowej partii, ani fajerwerków, tylko ciężką pracę", której celem jest przygotowanie do wyborów. "Wspólna Polska" Trzaskowski zainaugurował działalność swego ruchu "Wspólna Polska" w połowie października. Stworzenie ruchu obywatelskiego, który miałby wykorzystywać potencjał ludzi, którzy wsparli go w kampanii prezydenckiej, a którzy nie chcą zapisywać się do żadnej partii, Trzaskowski zapowiedział tuż po wyborach prezydenckich, w których startował jako kandydat Koalicji Obywatelskiej. Przegrał w drugiej turze z prezydentem Andrzejem Dudą, który uzyskał 51,03 proc. głosów, podczas gdy Trzaskowski zdobył ich 48,97 proc.