W trakcie przemówienia wygłoszonego na jednym z centralnych placów Poznania wspominał czasy, gdy roznosił plakaty wyborcze z Lechem Wałęsą i Jarosławem Kaczyńskim, chwalił za niezależność prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Rafał Trzaskowski wskazywał, że Polsce potrzebna jest nowa polityka, odbudowanie wspólnoty, więzi pomiędzy Polakami. Deklarował, że jest w polityce po to, żeby prezentować wartości i stać na straży słabszych. Podkreślał przy tym, że Polsce potrzeba silnego i niezależnego prezydenta. "Jedno mogę wam obiecać - całkowitą niezależność. Prezydent na pewno będzie niezależny, jeżeli wygramy" - deklarował. Jak podkreślał, głowa państwa "nie może pozwolić na niszczenie wspólnoty, na zawłaszczanie państwa, na robienie interesów na czyjejś biedzie, na budowaniu układów". Wskazywał, że prezydent kraju powinien patrzeć władzy na ręce, powinien być partnerem rządzących, a nie ich instrumentem. "Nie będę prezydentem totalnej opozycji" "Potrzebny jest silny prezydent, który wychodzi z inicjatywami, kiedy jest trudna sytuacja, który pobudza rząd do działania, który jest osobą całkowicie niezależną, który zawsze stanie w obronie słabszych, który nie pozwoli nas dzielić, który pozwoli nam odbudować wspólnotę" - mówił. Trzaskowski oświadczył przy tym, że nie będzie prezydentem, który "cały czas będzie się wadził z rządzącymi". "Nie będę prezydentem totalnej opozycji, bo prezydent musi współpracować z rządem, jeżeli rząd chce wzmacniać Polskę" - zapewniał. W tym kontekście wskazał, że jeśli rząd będzie podejmował trudne decyzje dotyczące wychodzenia z kryzysu, to prezydent powinien współpracować z rządem; kiedy rząd rozpocznie negocjacje finansowe z UE - to głowa państwa musi go w tym wspierać. "I do tego absolutnie jestem gotowy" - zadeklarował Trzaskowski. Prezydent Warszawy podkreślał w swoim przemówieniu, że bez silnego samorządu "nigdy nie będziemy nowoczesnym społeczeństwem". Mówił, że samorządowcy to osoby konstruktywne, które, by budować, potrafią się unieść "ponad dźwięk szabel, jałowe spory". "Zostaliśmy wzięci na celownik" "Niestety, w ostatnich miesiącach również my zostaliśmy wzięci na celownik - my i wy, bo razem jesteśmy samorządem. Próbuje się obcinać nam budżet na realizację planów i programów konkurencji, próbuje się nam ograniczać prerogatywy (...), zabierać naszą dumę z tego, że jesteśmy poznaniakami, warszawiakami, gdańszczanami. Próbuje się niszczyć samorząd i przyszedł czas powiedzieć 'dość' " - mówił. Jak dodał, poznaniaków nie trzeba uczyć mówienia: dość złym rządom i opresji. "Jesteście autorami udanego powstania Czerwca 1956 roku, zawsze was za to podziwiamy" - przypomniał. "Dziś przyszedł czas, by powiedzieć: dość władzy, której nikt nie patrzy na ręce. Przyszedł czas powiedzieć: dość władzy, która próbuje nas dzielić - na ludzi z dużych miast i z małych miast, z zachodu, ze wschodu" - przekonywał Trzaskowski. "Dość nienawiści, kłamstwa, hejtu" "Przecież wszyscy jesteśmy tacy sami, wszyscy mamy takie same problemy - epidemia to pokazała. Myślimy wszyscy o zdrowiu, o bezpieczeństwie i równych szansach w edukacji. Dzisiaj nie ma żadnych podziałów, a próbuje się nas dzielić, obrażać, próbuje się obrażać Ślązaków, Kaszubów, próbuje się mówić o tym, że jedni są lepsi, drudzy gorsi, że jedni są wierzący, a drudzy niewierzący, że jedni są swoi, a drudzy nie są swoi. Trzeba powiedzieć temu 'dość'. Wszyscy powinniśmy być razem" - podkreślał. Zaznaczył przy tym, że trzeba powiedzieć także: dość nienawiści, kłamstwa, hejtu. "Dzisiaj staję tutaj przed wami, żeby właśnie powiedzieć głośno i wyraźnie: mamy tego dość" - oświadczył Trzaskowski. Prezydent Warszawy wspominał też czas, kiedy jako młody człowiek zaangażował się w wybory z czerwca 1989 roku. Mówił, że roznosił wtedy plakaty, na których był Lech Wałęsa z Jackiem Kuroniem, na innych - Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński. "Wtedy umieliśmy być razem. Wspominam ten czas, kiedy umieliśmy budować wspólnotę" - powiedział Trzaskowski. Mówiąc o silnych prezydentach Polski, którzy potrafili się unieść ponad swoje środowisko polityczne i potrafili być niezależni, wymienił Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. "Ja nie głosowałem na Lecha Kaczyńskiego, ale pamiętam, jaki byłem dumny, jak razem z innymi prezydentami regionu w Tbilisi bronił gruzińskiej demokracji przeciwko atakom, przeciwko atakowi Rosji. Pamiętam, jaki byłem z niego dumny" - podkreślił. Lata '90 i późniejsze "to nie tylko pasmo sukcesów" Trzaskowski przyznał, że lata '90 i późniejsze "to nie tylko pasmo sukcesów". Powiedział, że Polska się zmieniała, ale część społeczeństwa miała poczucie, że "zostali zostawieni gdzieś na marginesie, że może ta transformacja, ten olbrzymi sukces nie był ich udziałem". "Nasi konkurenci polityczni postawili dobrą diagnozę, że nie wolno nikogo zostawić, że wszystkim należy się szacunek, że słabszym trzeba pomóc, wszyscy muszą mieć udział w naszym wspólnym sukcesie" - przyznał. Wskazał, że receptą na to był program "Rodzina 500 plus". "Niektórzy z nas krytykowali ten program, ale ten program jest słuszny. On pozwolił ludziom się odnaleźć w nowej rzeczywistości, trzeba to przyznać. Jest to absolutnie niezbywalny filar naszej polityki społecznej i to było dobre posunięcie, dobry ruch. Tylko, niestety, nie towarzyszyło temu wzmocnienie państwa - to, co przecież nasi konkurenci obiecywali" - powiedział. Trzaskowski chwalił poznaniaków "Nasze państwo, nasza ukochana ojczyzna, została po prostu dramatycznie osłabiona, co właśnie widać w czasach epidemii. Gdzie nie są podejmowane racjonalne decyzje, gdzie niestety państwo jest słabe, gdzie próbuje się zorganizować niedemokratyczne wybory, naruszając to, co święte - autorytet Rzeczypospolitej. I na to nie wolno pozwolić" - podkreślił Trzaskowski. Podczas wystąpienia Trzaskowski chwalił poznaniaków, którzy są "twardzi, z kręgosłupem, którzy zawsze pomagają słabszym". Jak zauważył, tacy są właśnie ci, którzy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem: lekarze, ratownicy, pielęgniarki i inni, którzy ryzykują w tej walce życiem. W spotkaniu z Rafałem Trzaskowskim wzięło udział, według szacunków policji, kilkaset osób.