Jak przekazał na swoim profilu na Facebooku Rafał Trzaskowski, miasto na tyle, ile może dba o bezpieczeństwo. "Jesteśmy z protestującymi na ulicach miasta" - napisał prezydent stolicy. Dodał, że czas zastanowić się, co dalej. "PiS zafundował wszystkim (głównie młodzieży) kolejną lekcję obywatelską. To jest protest w obronie praw kobiet, ale to jest już także protest przeciw cynicznej władzy. Pozorowane ruchy prezydenta i rządu już nie wystarczą. Wszyscy pamiętamy, że Jarosław Kaczyński jeszcze przed dwoma dniami dolewał oliwy do ognia. Ponosi dziś odpowiedzialność za ataki swoich bojówek na protestujących. Wszyscy pamiętają także, że prezydent cieszył się z wyroku pseudo Trybunału. Nie pomogą tu paniczne ruchy podwładnych prezesa. Haniebne orzeczenie nie może wejść w życie. Ale to nie wystarczy. Rządowi przyjdzie zapłacić za pogardę dla ludzkiego życia, za paranoję i cynizm prezesa" - napisał Trzaskowski. W jego opinii, "obrzydliwa machina propagandowa władzy już się kręci". "Po to wam to było? Żeby winę za przespane miesiące i własną niekompetencję przerzucić na uczestniczki i organizatorki demonstracji? Cała odpowiedzialność za rozlewanie się epidemii spoczywa na rządzie PiSu. Kto przy zdrowych zmysłach podgrzewa nastroje do czerwoności w środku epidemii?! Do tego prezes i podległe mu służby straszą wszystkich konsekwencjami. Nie ma gwarancji, że po ustaniu protestów nie wcielą swoich chorych gróźb w życie. Powinni je więc odszczekać" - stwierdził Trzaskowski. Zdaniem prezydenta stolicy, nikt już "nie wytrzyma hipokryzji rządzących". "Dziś premier mówił o spokoju - w sposób jak zwykle niebywale protekcjonalny ("nasze Panie"). Proponują pseudo-kompromis od pseudo-kompromisu. Jakie inne prawa będą chcieli ograniczyć w czasie pandemii? Na końcu i tak wszystkie decyzje podejmuje człowiek, który jest gotów podpalić wszystko w imię zachowania władzy. Wszyscy wiemy, że chodziło tylko o zasłonę dymną dla przykrycia swoich horrendalnych zaniedbań. Za jaką cenę!" - czytamy we wpisie Trzaskowskiego. Trzaskowski stwierdził w nim również, że "coraz więcej ludzi ma już dość tej władzy. Władzy cynicznej i zepsutej. Władzy w całości oderwanej od rzeczywistości. Władzy całkowicie oderwanej od społeczeństwa". W ramach trwających od ponad tygodnia protestów przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji w piątek w Warszawie odbył się "Marsz na Warszawę". Uczestnicy demonstracji wyruszyli z placu Zamkowego, z placu Zawiszy i spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do ronda Dmowskiego. Potem demonstracja poszła na Żoliborz pod dom prezesa PiS, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Po godz. 22 organizatorzy wezwali protestujących zgromadzonych na pl. Wilsona do rozejścia się i poprosili policję o pomoc w zapewnieniu im bezpieczeństwa przy powrocie do domu. Według szacunków ratusza w demonstracji mogło wziąć udział około 100 tys. protestujących. "Ok. 100 tys. protestujących jest teraz na ulicach @warszawa. Trzy miejsca z których rozpoczęły się przemarsze i napływ osób z różnych stron powodują trudności w oszacowaniu liczby protestujących. Na początku było ok. 50 tys., z upływem czasu liczba osób regularnie wzrastała" - napisała na Twitterze rzecznik stołecznego ratusz Karolina Gałecka.