"DGP" zapytał prezydenta Warszawy, czy spotkanie, które odbył w czwartek z prezydentem Andrzejem Dudą zasypie podziały. "Dobrze, że odbyła się merytoryczna rozmowa, w której mogłem szczerze przedstawić swoje poglądy na temat nierównego charakteru kampanii wyborczej, istoty wolnych mediów, wagi kryzysu klimatycznego czy nienaruszalnej roli silnych samorządów w naszym porządku ustrojowym" - powiedział Trzaskowski. Dodał, że przedstawił prezydentowi swój projekt wyrównania dochodów samorządów, "które ucierpiały wskutek realizacji partyjnych obietnic PiS oraz epidemii". "Apelowałem do pana prezydenta o wetowanie wszystkich złych dla samorządów decyzji. Zwłaszcza powrotu do czasów komuny i 49 województw oraz politycznego podziału Mazowsza" - zaznaczył. "Obaj byliśmy stanowczy, ale mam nadzieję na bardziej niezależną i konstruktywną drugą kadencję pana prezydenta" - ocenił. Trzaskowski, pytany kto jest dziś liderem opozycji, zapewnił: "Nie ma jednego lidera i tak sformułowane pytanie donikąd nie prowadzi". Jego zdaniem "wiele osób musi teraz pracować nad tym, by utrzymać energię, która się uwolniła w tych wyborach". "Ktokolwiek mianowałby się teraz liderem opozycji, doprowadziłby do niepotrzebnych konfliktów. Nie możemy ulegać pokusie, by dążyć do jakichś rozliczeń czy pogrążać się we frustracji, musimy wykonywać swoją pracę" - podkreślił. "Będę wspierać Borysa Budkę" Na uwagę, że prezes PiS Jarosław Kaczyński na antenie radiowej Jedynki stwierdził, że to Trzaskowski jest takim liderem, prezydent stolicy odparł: "Rozumiem, że Jarosław Kaczyński jak zwykle szuka wroga i teraz próbuje go personalizować". "Każdy ma swoją pracę do wykonania. Jestem prezydentem miasta stołecznego Warszawy i szefem rady Unii Metropolii Polskich i to jest praca, którą wykonuję od rana do wieczora" - powiedział. "Ale zależy mi bardzo na przebudowaniu Platformy Obywatelskiej" - dodał. "Uważam, że partie polityczne muszą się zmieniać i będę wspierać Borysa Budkę w tym, by Platforma otworzyła się na nowych ludzi i nowe idee. To absolutnie konieczne, jeśli ma być najsilniejszą partią opozycyjną" - powiedział. W rozmowie padło również pytanie, kto w Platformie jest teraz ważniejszy. Ktoś, kto zebrał ponad 10 mln głosów w wyborach czy ten, który wygrał wewnętrzne wybory na przewodniczącego partii różnicą kilku tysięcy głosów? "Niekwestionowanym liderem Platformy jest Borys Budka, natomiast to, że olbrzymia część Polek i Polaków mi zaufała, nakłada na mnie odpowiedzialność bycia depozytariuszem tej energii" - powiedział Trzaskowski. "Dziś jest oczekiwanie, że będę nie tylko prezydentem stolicy i że będę realizował swą misję nie tylko w ramach PO, ale że zrobię wszystko, by zagospodarować energię tych, którzy chcą się zaangażować w konkretne działania, a niekoniecznie w działalność partii" - zaznaczył. Jak wyjaśnił, "chodzi o zrzeszenie ludzi w bardzo konkretnym celu: z jednej strony w obronie samorządności, bo w dużej mierze samorządowcy chcą tworzyć kręgosłup tego ruchu, a z drugiej składanie projektów ustaw obywatelskich, docieranie do wszystkich, którzy głosowali inaczej, poprzez rozmowy i używając do tego własnych zasobów, np. fundacji czy organizacji pozarządowych". "Jesteśmy skazani na współpracę, by wygrać z PiS" Pytany, czy Borys Budka odegra jakąś rolę w budowaniu tego ruchu i czy do niego przystąpi, Trzaskowski zaznaczył, że "jeżeli ten ruch ma odnieść sukces, to nie może ani być Platformą, ani być z nią w konflikcie". "Ten ruch powinien wspierać całą opozycję w kształtowaniu postaw obywatelskich i w konkretnym działaniu" - dodał. W tym kontekście Trzaskowski został też zapytany, czy Szymon Hołownia to konkurencja czy potencjalny partner. "Życzę Szymonowi Hołowni jak najlepiej, a jeśli rozbuduje swój ruch i będzie się przede wszystkim odwoływał do osób, do których nam trudniej dotrzeć, czyli do swoich wyborców, którzy nie zagłosowali na mnie w II turze - to tylko jeszcze bardziej wzmocni opozycję" - zaznaczył. "Jesteśmy wręcz skazani na współpracę, by wygrać z PiS. Niech każdy dzisiaj buduje swoje, dociera do swoich zwolenników, a później ci, którzy będą chcieli powalczyć o miejsca w parlamencie, powinni skonstruować wspólne listy" - dodał. Zapewnił także, że będzie namawiał Szymona Hołownię, "by współzawodniczyć, ale w sposób życzliwy, a nie wyrywać sobie zwolenników". Dopytywany, czy w takim razie w 2023 r. opozycja miałaby znów pójść w jednym bloku, Trzaskowski powiedział: "Nie ma innej drogi, zwłaszcza że słychać, że PiS chce zaostrzyć zasady wyborczej walki". "Jeżeli rzeczywiście doprowadzi do powstania 100 okręgów wyborczych, to żadne mniejsze ugrupowanie nie będzie miało szans" - dodał. "Jedyną drogą do wygrania jest konsolidacja opozycji, ścisła współpraca i być może wspólne listy, przy zachowaniu autonomii każdego ugrupowania" - podkreślił. "Rozumiem, że dziś żadna z partii nie zaakceptuje czyjegoś przywództwa po stronie opozycji, ale na współpracę tak czy inaczej jesteśmy skazani, jeśli chcemy być efektywni. Jeśli na kolejne wybory pójdzie jeden, wielki blok prawicy, a z drugiej strony będziemy mieli siedem partii i dwa ruchy, to nie wygramy tych wyborów" - dodał.