W środę minister przedstawił sejmowej komisji zdrowia informację o skali i skutkach protestu lekarzy oraz wypowiadania przez nich klauzuli opt-out. Radziwiłł ocenił w czwartek w TVN24, że w służbie zdrowia "nie dzieje się dobrze" i że wiele rzeczy trzeba naprawić. Ale - jak przekonywał - w ostatnich dniach nie pojawiło się żadne nowe zjawisko, które mogłoby być nazywane chaosem czy sytuacją krytyczną. Jak podkreślił Radziwiłł, "na razie dramatu na pewno nie ma". Zapewnił, że sytuacja jest "naprawdę pod kontrolą". "Nie ma powodu do tego, żeby straszyć pacjentów, że nie dostaną opieki, na którą zasługują" - oświadczył szef MZ. Minister zdrowia, pytany, kiedy spotka się z lekarzami rezydentami, poinformował, że rozmowy odbędą się "prawdopodobnie" w piątek. "Jeszcze nie umówiliśmy się na konkretną godzinę i miejsce" - dodał. Szef resortu zdrowia podkreślił także, że cały czas rozmawia z młodymi lekarzami i "nikt na nikogo się nie obraził". Zdaniem Radziwiłła, byłoby lepiej gdyby pozostawić możliwość "dogadywania się" ministrowi zdrowia i rezydentom, a nie prowadzić debatę publiczną - na przykład w gronie polityków - która, jego zdaniem, "niczemu nie służy". Minister zdrowia zaznaczył również, że "dobrej" medycyny i doświadczenia w zawodzie lekarza nie da się nabyć pracując od 8 do 15. Radziwiłł był też pytany, czy czuje, że premier Mateusz Morawiecki ma do niego zaufanie. "Wydaje mi się, że tak, skoro zaproponował mnie na ministra zdrowia, i to całkiem niedawno" - skomentował szef MZ. Dopytywany o spekulacje medialne, z których wynika, że znajduje się w czołówce ministrów do wymiany, odparł: "To dziennikarze spekulują. Premier podejmie decyzję. Jeśli uzna, że trzeba zmienić ministra zdrowia, to go zmieni". Radziwiłł był też pytany o zapowiedziany przez PO wniosek o jego odwołanie z funkcji ministra zdrowia. Jak ocenił, jest to "zbójeckie" prawo opozycji. Dopytywany, czy uważa, że rząd stanie w jego obronie, odpowiedział: "Jeżeliby doszło do głosowania w sprawie wotum nieufności, to myślę, że zaplecze parlamentarne stanie w obronie swojego ministra". Jak dodał, trudno sobie również wyobrazić sytuację, w której premier nie broni swojego ministra. Lekarze rezydenci, którzy od października protestują, domagając się zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń, wypowiadają - w placówkach w całym kraju - klauzulę opt-out, która oznacza dobrowolną zgodę lekarza na pracę powyżej 48 godz. tygodniowo. Dzięki tym umowom szpitale są w stanie zapewnić całodobową opiekę lekarską. W środę w Sejmie odbyło się posiedzenie komisji zdrowia, na którym minister zdrowia poinformował o skali i skutkach protestu lekarzy. Radziwiłł zapowiedział, że w najbliższych dniach zaprosi przedstawicieli Porozumienia Rezydentów na kolejną rozmowę, tym razem przy udziale Rzecznika Praw Pacjenta. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Krzysztof Hałabuz pytany przez PAP, czy lekarze zgodzą się na takie spotkanie, odpowiedział: "Czekamy na oficjalne pismo z zaproszeniem do rozmów". Porozumienie Rezydentów OZZL zwróciło się z prośbą także do premiera Morawieckiego o pilne spotkanie; młodzi lekarze chcą rozmawiać o tym, jak wyjść z "sytuacji kryzysu" w służbie zdrowia. Morawiecki pytany przez dziennikarzy, czy spotka się z rezydentami, odpowiedział, że "na razie na pewno spotka się z nimi minister zdrowia, bo jest do tego wyznaczony". "Ja będę chciał jak najbardziej dopomóc w rozwiązanie tego problemu" - podkreślił. Według informacji MZ dotychczas klauzulę opt-out wypowiedziało 3546 lekarzy, z czego 1889 to rezydenci. Przypomniał, że w polskich szpitalach pracuje ponad 88 tys. lekarzy, z czego ok. 16 tys. to rezydenci. W ocenie Radziwiłła, sytuacja jest całkowicie pod kontrolą.