"Wrzawa o nic. Jeden wywiad udzielony w sprawie sprzed kilku lat, gdzie rzeczywistość wszyscy obserwujemy na żywo i na bieżąco, co się dzieje. Ja nie widzę żadnej sensacji w tej sprawie" - powiedziała Radziszewska PAP. Jak oceniła, polityka zagraniczna jest "sprawą bardzo poważną, a nie dla chłopców w krótkich majteczkach". "Robienie teraz wrzawy wokół całego tego wywiadu to jest takie zachowywanie się chłopców, którzy nagle znaleźli łopatkę i nią wymachują" - dodała wicemarszałek. "Marszałek Sikorski przytacza zdania, które zasłyszał, które potem za parę tygodni Putin powtórzył publicznie w Bukareszcie, a za parę miesięcy - Władimir Żyrinowski (wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy). Dziwne, że ci, którzy dzisiaj domagają się dymisji marszałka Sikorskiego, nie zareagowali wtedy" - zaznaczyła Radziszewska. Według niej, wypowiedzi dla portalu Politico nie są powodem do odwołania z zajmowanej funkcji. Inicjatywę PiS w tej sprawie nazwała "wilczym prawem opozycji". Radziszewska przypomniała ponadto, że jedną z inicjatyw Sikorskiego był projekt Partnerstwa Wschodniego, skierowany m.in. do Ukrainy. "To, że my walczyliśmy o Partnerstwo Wschodnie, że coraz bardziej Europa zaczyna mówić podobnie, to jest również zasługa działań ministra Sikorskiego" - zaznaczyła wicemarszałek Sejmu. Portal Politico napisał, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytaczał słowa Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal Sikorskiego. Sikorski powiedział we wtorek portalowi wyborcza.pl, że nie był świadkiem rozmowy Putina z Tuskiem, ale dotarła do niego "taka relacja". Pytany, dlaczego ani on, ani premier Donald Tusk, nie powiedzieli publicznie o propozycji Putina dotyczącej Ukrainy, odparł: "Te aluzje okazały się znaczące dopiero później, po szczycie NATO, po wojnie w Gruzji i po aneksji Krymu".