Nieważny wiek, nieważne wykształcenie, najważniejsza jest partia. Adam Jaśkow, działacz SLD, jest socjologiem, premierowi doradzał w sprawach społecznych. W swojej pracy w radzie nadzorczej nie widział nic złego. - Jak pan sobie wyobraża gwarantowanie kontroli Skarbu Państwa nad spółkami jak nie poprzez delegowanie tam osób, które tą kontrolę mają sprawować - pyta Jaśkow. Jak twierdzi, nie muszą to być osoby z gabinetu politycznego premiera, ale taka formuła została zaakceptowana. W tej formule mieści się i to, że koleżankami obu panów w radach nadzorczych są 27-letnia anglistka i niewiele starsza absolwentka Wydziału Nauk Społecznych, obie związane z SLD i obie reprezentujące tam Skarb Państwa. W radach nadzorczych można, rzecz jasna, zarobić. - Nie jest to specjalnie lukratywna funkcja, ale też nie mogę powiedzieć, że dopłacałem do tego - dodaje były doradca premiera. Przeciętnie członkowie rady II NFI zarobili w zeszłym roku ponad 77 tys. złotych, czyli prawie 6,5 tys. złotych miesięcznie. Rzeczywiście, nie trzeba dopłacać...