Był szef MSZ był pytany między innymi o działania prokuratury i polskiej delegacji w Smoleńsku po katastrofie. Śledczy mieli go poinformować, że śledztwo jest prowadzone na polecenie prokuratora generalnego. Radosław Sikorski fakt przesłuchania komentuje w ten sposób: Przypominam, że to ja pozwałem do sądu Jarosława Kaczyńskiego za oskarżanie mnie o zdradę dyplomatyczną. Przesłuchanie byłego szefa dyplomacji potwierdza też Prokuratura Krajowa. W lipcu, w tej samej sprawie, ma zostać przesłuchany były premier Donald Tusk. Zawiadomienie ws. rzekomej "zdrady dyplomatycznej" złożył pod koniec roku minister obrony Antoni Macierewicz. Jego zdaniem to działania ówczesnego rządu PO uniemożliwiły pełne wyjaśnienie przyczyn katastrofy i odzyskanie wraku Tu-154M. Po tragicznych wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku ówczesny polski rząd wybrał Konwencję o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, znaną również jako konwencja chicagowska, jako podstawę działania śledczych. Zakłada ona badanie katastrofy jak wypadku samolotu cywilnego. Zdaniem PiS, prezydencki samolot, którym na uroczystości w Katyniu leciała polska delegacja i który rozbił się w Smoleńsku, to maszyna wojskowa i tak powinien być badany wypadek. Zespół śledczy numer jeden Prokuratury Krajowej, czyli zespół smoleński prok. Marka Pasionka, od sierpnia ubiegłego roku prowadzi odrębne śledztwo w sprawie zdrady dyplomatycznej. Jak podawała Prokuratura Krajowa w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, jedno z postępowań dotyczy zaniechań prokuratury wojskowej - m.in. brak wniosku strony polskiej o dopuszczenie do wykonania w Rosji sekcji zwłok ofiar. Właśnie błędy w dokumentacji medycznej sporządzonej przez rosyjskich biegłych są jednym z powodów trwających obecnie ekshumacji ofiar katastrofy. Wątpliwości pojawiły się już w 2011, dziewięć ekshumacji przeprowadzono w 2011-2012 r.; stwierdzono wówczas, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej. Obecnie badania zlecone przez Prokuraturę Krajową przeprowadza 14-osobowy międzynarodowy zespół ekspertów. Pozostałe śledztwa dotyczą: nadużycia zaufania w stosunkach z zagranicą (tzw. zdrada dyplomatyczna - art. 129 Kodeksu karnego), sfałszowania dokumentów przez funkcjonariuszy BOR (część tego śledztwa jest niejawna), ws. niszczenia wraku Tu-154M, który jest dowodem rzeczowym. PK podawała, że jest jeszcze jedno, niejawne postępowanie ws. zdrady dyplomatycznej. Kolejne śledztwo dotyczy podejrzenia poświadczenia nieprawdy w protokołach sekcji zwłok sporządzonych przez biegłych z Rosji, jak również znieważenia zwłok ofiar katastrofy. Oprócz tego prokuratorzy analizują materiały dotyczące nieprawidłowości w BOR. Jak podawano w połowie kwietnia, śledztwa toczą się w sprawie, nikomu nie postawiono w nim zarzutów. 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. W głównym śledztwie Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się transportem najważniejszych osób w państwie. PK zdecydowała o przedstawieniu nowych zarzutów dla kontrolerów - są podejrzani o "umyślne sprowadzenie katastrofy" z 10 kwietnia 2010 r., i zarzutu pomocnictwa trzeciemu z Rosjan, który był obecny wtedy w wieży kontroli lotów. Dotychczas jeden z kontrolerów był podejrzany o sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, a drugi - o jej nieumyślne spowodowanie. Grzegorz Kwolek (j.)